Jakiś czas temu wielokrotnie przypominała mi się scena z dawno oglądanego filmu. Nic, poza spadającą kulą nie pamiętałam. Ani aktorów, ani tytułu, jedynie gatunek filmu czyli SF.
Jakiś czas później mogłam go obejrzeć. Od pierwszych chwil film do mnie "mówił"... Zapisywałam w trakcie i postanowiłam podzielić się z Wami przemyśleniami.
Film oczywiście nie był robiony przez chrześcijan, więc trzeba brać poprawkę oglądając go. Jednakże warto zwrócić uwagę na wiele elementów począwszy od imienia i nazwiska głównej bohaterki (Eleanor Ann Arrowey arrow - strzała), przez jej historię, wybory, postawy, zamieszanie jakie wywołała, naciski i prześladowania jakie przeżyła, postawy ludzi władzy wobec implikacji, jakie niosło jej odkrycie...
Niektóre rzeczy zapisałam sobie:
30 listopada 2011
24 listopada 2011
Poezjowo...
Kocham „jutro”… II
Jutro – będę mieszkać domu sadem okolonym…
Jutro – ta druga część baśni w życiu moim będzie.
Jutro – „Księżniczko moja” zabrzmi jak orędzie, i
Jutro – nie zostawi mnie w miejscu niespełnionym.
Więc kocham „jutro”, choć trwożliwa to miłość,
Zdradziecko mrokiem „wczoraj” poszarpana.
Lecz w beznadziei – ja nadzieją oddycham,
I wbrew „nie wierzę” – jam w „wierzę” skąpana…
9 listopada 2011
Baranek czy lew...
2Sm 6:1-15 Biblia poznańska v.1.5
(1) Dawid zebrał znowu wszystkich doborowych mężów spośród Izraela, w liczbie trzydziestu tysięcy.
(2) Wraz z całym towarzyszącym mu ludem udał się do Baali Judzkiej, by sprowadzić stamtąd Arkę Bożą, która nosi [swe] imię [od] Jahwe Zastępów zasiadającego na Cherubach.
(3) Włożono Arkę Bożą na nowy wóz i wyprowadzono z domu Abinadaba, który stał na wzgórzu. Uzza i Achio, synowie Abinadaba, kierowali tym nowym wozem.
(4) Jechano więc z Arką Bożą z domu Abinadaba, który stał na wzgórzu, a Achio szedł przed Arką.
(5) Dawid zaś i cały dom Izraela weselili się przed Jahwe ze wszystkich sil przy śpiewie pieśni i dźwiękach cytry, harfy, bębenków, grzechotek i cymbałów.
(6) Gdy przybyli na klepisko Nakona, wyciągnął Uzza rękę do Arki Bożej i podtrzymał ją, bo woły ją przechyliły.
(7) Ale Jahwe zapłonął gniewem na Uzzę i zabił go za to wykroczenie, tak że umarł tam obok Arki Bożej.
(8) Zasmucił się Dawid, że Jahwe zesłał nieszczęście na Uzzę; dlatego nazywa się to miejsce Perec-Uzza aż do dnia dzisiejszego.
(9) Tego dnia Dawid uląkł się Jahwe i rzekł: Jakże mogłaby przyjść do mnie Arka Jahwe?
(10) Nie chciał zatem Dawid sprowadzić Arki Jahwe do siebie, do Miasta Dawidowego, lecz umieścił ją w domu Obed-Edoma, Getejczyka.
(11) Pozostała więc Arka Boża w domu Obed-Edoma, Getejczyka, przez trzy miesiące. Jahwe zaś błogosławił Obed-Edomowi i całemu jego domowi.
(12) Doniesiono królowi Dawidowi: Błogosławi Jahwe domowi Obed-Edoma i wszystkiemu, co on posiada, ze względu na Arkę Bożą. Poszedł więc Dawid i sprowadził z [wielką] radością Arkę Bożą z domu Obed-Edoma do Miasta Dawidowego.
(13) Gdy ci, którzy nieśli Arkę Jahwe, uczynili sześć kroków, ofiarowano wołu i tucznego barana.
(14) Dawid przepasany lnianym efodem tańczył ze wszystkich sił przed Jahwe.
(15) Tak Dawid i cały dom Izraela wnosili Arkę Jahwe z okrzykami radości i przy dźwięku rogu.
(1) Dawid zebrał znowu wszystkich doborowych mężów spośród Izraela, w liczbie trzydziestu tysięcy.
(2) Wraz z całym towarzyszącym mu ludem udał się do Baali Judzkiej, by sprowadzić stamtąd Arkę Bożą, która nosi [swe] imię [od] Jahwe Zastępów zasiadającego na Cherubach.
(3) Włożono Arkę Bożą na nowy wóz i wyprowadzono z domu Abinadaba, który stał na wzgórzu. Uzza i Achio, synowie Abinadaba, kierowali tym nowym wozem.
(4) Jechano więc z Arką Bożą z domu Abinadaba, który stał na wzgórzu, a Achio szedł przed Arką.
(5) Dawid zaś i cały dom Izraela weselili się przed Jahwe ze wszystkich sil przy śpiewie pieśni i dźwiękach cytry, harfy, bębenków, grzechotek i cymbałów.
(6) Gdy przybyli na klepisko Nakona, wyciągnął Uzza rękę do Arki Bożej i podtrzymał ją, bo woły ją przechyliły.
(7) Ale Jahwe zapłonął gniewem na Uzzę i zabił go za to wykroczenie, tak że umarł tam obok Arki Bożej.
(8) Zasmucił się Dawid, że Jahwe zesłał nieszczęście na Uzzę; dlatego nazywa się to miejsce Perec-Uzza aż do dnia dzisiejszego.
(9) Tego dnia Dawid uląkł się Jahwe i rzekł: Jakże mogłaby przyjść do mnie Arka Jahwe?
(10) Nie chciał zatem Dawid sprowadzić Arki Jahwe do siebie, do Miasta Dawidowego, lecz umieścił ją w domu Obed-Edoma, Getejczyka.
(11) Pozostała więc Arka Boża w domu Obed-Edoma, Getejczyka, przez trzy miesiące. Jahwe zaś błogosławił Obed-Edomowi i całemu jego domowi.
(12) Doniesiono królowi Dawidowi: Błogosławi Jahwe domowi Obed-Edoma i wszystkiemu, co on posiada, ze względu na Arkę Bożą. Poszedł więc Dawid i sprowadził z [wielką] radością Arkę Bożą z domu Obed-Edoma do Miasta Dawidowego.
(13) Gdy ci, którzy nieśli Arkę Jahwe, uczynili sześć kroków, ofiarowano wołu i tucznego barana.
(14) Dawid przepasany lnianym efodem tańczył ze wszystkich sił przed Jahwe.
(15) Tak Dawid i cały dom Izraela wnosili Arkę Jahwe z okrzykami radości i przy dźwięku rogu.
Kiedy czytałam ten tekst, miałam wrażenie, że moje życie nakłada się na czytany tekst i w nim także występują podobne trzy etapy w relacji z Bogiem:
I etap - zachwycenie Bogiem, walenie kamieniami w Goliatów, słodkie sam na sam i czynienie rzeczy nie mieszczących się w głowach współczesnym, dominujące uczucia to: pewność, dziecięca radość, poczucie mocy: chucpa wobec wrogów ;)...
II etap - (w moim życiu nie była to chyba jedna rzecz, ale raczej cały ciąg "drobnych") próba sprowadzenia Bożej obecności (wedle naszych sposobów) kończy się śmiercią marzeń, [czasem ludzi :( ]. Bóg zdaje się występować przeciwko mnie; dominującą myślą jest: "odwróć ode mnie wzrok Panie, bo jesteś zbyt wielki dla mnie"; dominujące uczucia to: lęk, zagubienie, niepewność, brak mocy...
III etap - wieści o Bożej Obecności u innych powodują tęsknotę, powrót do Słowa, przychodzenie do Obecności na Jego warunkach. Dominujące uczucia to: uniżenie przed Nim, zachwyt Nim, poczucie JEGO mocy...
Etykiety:
Biblijnie rzecz biorąc,
bojaźń Boża,
krzyż,
trudne tematy,
wiara
4 listopada 2011
Boże, uchroń mnie od szczęścia!! :D
(Izj 65:11 Biblia poznanska v.1.5) Was wszakże, którzy opuszczacie Jahwe, zapominacie o mej Górze świętej, którzy stół zastawiacie dla bożka fortuny i nalewacie napój dla bożka przeznaczeń -
(Izj 65:12 Biblia poznanska v.1.5) Ja was przeznaczę mieczowi i wszyscy wśród rzezi padniecie. Wzywałem bowiem - a nie odpowiadaliście, przemawiałem - a wyście nie słuchali, czyniliście, co jest złe w moich oczach, i obieraliście to, w czym nie mam upodobania.
(Izj 65:11 NW-P v.1.4) „Lecz wy opuszczacie Jehowę, zapominacie o mej świętej górze, zastawiacie stół bóstwu szczęścia i nalewacie zmieszane wino bóstwu przeznaczenia.
(Izj 65:12 NW-P v.1.4) I przeznaczę was pod miecz, i wy wszyscy pochylicie się, by was pozabijano; bo wołałem, lecz wyście nie odpowiadali, mówiłem, lecz wyście nie słuchali; i czyniliście to, co złe w moich oczach, i wybraliście to, w czym nie miałem upodobania”.
Pamiętam jak (dawno, dawno temu...) pewien mój przyjaciel, widząc jak wygląda moje życie, z troską i współczuciem w głosie mówił o pechu, który mnie prześladuje... Tak właśnie myślałam o sobie: że nie mam szczęścia i przez lata usiłowałam zrobić wszystko, aby je zdobyć (w pobożnej wersji nazywałam to błogosławieństwem Bożym ;) ). No i nie zdobyłam... :D I całe szczęście (nomen omen ;) )!
Kiedy natrafiłam na ten werset, nie mogłam uwierzyć w to, co widzę... Można by rzec, że nagle usłyszałam chóry anielskie i zobaczyłam światło z nieba ;)
Nie potrzebuję żadnego szczęścia ani zamartwiania się swoim losem (czyt. przeznaczeniem). Jestem wykupiona, jestem córką Boga Żywego, w każdej chwili mogę spotkać się z Nim, otrzymać potrzebną mi mądrość, ciepło, pstryczek w nos; mamy wspólne słodkie tajemnice i niejedną kłótnię za sobą (oczywiście wściekam się ja - Tato spokojnie przeczekuje, podrzucając od czasu do czasu rozsądne myśli :D ); bez względu na to, czy trafiam na serdecznych ludzi czy na "betonowe figury", Jego miłość stale jest ze mną. Nie muszę na nią zasługiwać, nie muszę dobrze się zachowywać, ba, nie mogę zrobić nic, by obdarzał mnie nią - wszystko, co było trzeba, zrobił Jezus...
Jest w moim życiu dużo więcej trudu i bólu niż (powiedzmy) średnia "kościelna" przewiduje? Jest. Ale i cudów jest dużo więcej :D
Tak więc otworzyłam szeroko okno i z całej siły wywaliłam z mojego życia wszelkie marzenia o szczęściu i zamartwianie się o swój los. Już nigdy więcej nie chcę mieć z nimi nic do czynienia! :D
Wolę być, po prostu, córką swego Ojca...
10 października 2011
Ja czy Ty...
Ps 104;27
Wszystko to czeka na Ciebie, byś dał im pokarm w swym czasie.
- TY, nie ja sama, nie z mojej inicjatywy czy mojego niepokoju
- DAJESZ: miarą utrzęsioną, sam, z własnej woli, nie przymuszany
- IM: mnie
- POKARM: kiedy trzeba - mleko, kiedy trzeba - kaszkę, kiedy trzeba - mięso
- WE WŁAŚCIWYM CZASIE: kiedy strawię poprzedni (!), odpowiedni do wieku, najlepiej przyswajalny...
Wszystko to czeka na Ciebie, byś dał im pokarm w swym czasie.
- TY, nie ja sama, nie z mojej inicjatywy czy mojego niepokoju
- DAJESZ: miarą utrzęsioną, sam, z własnej woli, nie przymuszany
- IM: mnie
- POKARM: kiedy trzeba - mleko, kiedy trzeba - kaszkę, kiedy trzeba - mięso
- WE WŁAŚCIWYM CZASIE: kiedy strawię poprzedni (!), odpowiedni do wieku, najlepiej przyswajalny...
Ps107:43 Kto jest mądry? Niechaj to zachowa i niech rozważa łaskawość Jahwe.
7 września 2011
Woda, czy rury...
Przeczytajcie to!!!
Link skrócony: http://www.poznajpana.pl/?p= 14602
- - - - - - - - -
Cole Neil
5 września 2011
Oryg.: It's the Water that's Important...not the Pipes
W moim życiu jako właściciela domu rury zajęły znacznie ważniejszą rolę; pęknięta rura to zła wieść. Niemniej przekonałem się, że rury są tak ważne dla mnie dlatego, że ważna jest woda. Tak naprawdę, niewiele myślimy o rurach dopóki coś nie pęknie, a każdego dnia myślimy o wodzie.
Zaczynam rozumieć, że ogromna część uwagi jaką w tych dniach poświęcamy przywództwu kościoła to zajmowanie się rurami. Większość programów, zasad i praktyki kościelnego wzrostu oraz misji to po prostu rury-przewodniki żywej wody. Czy to małe grupy czy niedzielna szkółka, tradycyjne nabożeństwa czy nowsze odmiany, mega czy mikro kościoły są po prostu różnego rodzaju rurami.
Służba rur ma ogromne znaczenie, ponieważ bez nich nie mielibyśmy możliwości dostarczania żywej wody pragnącemu światu. Niektóre rury są lepsze od innych. Jedne są mocniejsze, inne bardziej odporne na korozję, niektóre mają większą przepustowość, lecz wszystkie w zasadzie służą temu samemu dostarczaniu wody. Wszystkie nasze metody zasadniczo mają jedno zadanie: dostarczenie ludziom Słowa Bożego. Możemy nie zgadzać się co do tego, które rury są lepsze lecz musimy zgodzić się z takim ich zadaniem.
Zła rura może wyrządzić duże szkody. Gdy jakaś rura przecieka, musisz ją uszczelnić bądź wymienić. Zardzewiała rura może zanieczyścić zawartość i tak samo może być z jakąś metodą, która zaczyna nabierać autorytetu i niezmienności samego Słowa Bożego. Woda może zmętnieć z powodu wadliwych rur i spowodować chorobę. Mój przyjaciel, Wolf Simson, mówi: "Gdy kościoły nie mają już Ducha Świętego, uruchamiają programy". O tym czy rura jest rzeczywiście dobra, czy nie, decyduje to czy łączy ona ludzi bezpośrednio z Jezusem, czy raczej z czyjąś ekspertyzą.
Moim problemem jest to, że zazwyczaj postrzegam rury jako koniec sam sobie. Nasze metody często uważane są za konieczny składnik powodzenia naszych kościołów. Niemniej, rury nigdy nie są końcem samym w sobie. Istotą jest woda a rury mają za zadanie ułatwiać dostarczanie wody. Jaki byłby sens istnienia rur, gdyby nigdy nie zostały zanurzone w źródle wody? Często projektujemy jakiś system służby, myśląc, że będzie on ostatecznym składnikiem powodzenia naszego kościoła, a przecież to nie rury zaspokajają pragnienie woda tak. Podobnie, nie możemy uważać naszych wspaniałych strategii i planów za rozwiązanie problemów służby są one tylko kanałem dla rozwiązania.
Ktoś powiedział kiedyś: "Najważniejszą rzeczą jest utrzymać to, co najważniejsze, jako najważniejsze". (dosł.: The main thing is to keep the main thing the main thing.")
Ludzie potrzebują rur dlatego, że potrzebują wody. Nie można przeżyć dłużej niż pięć dni bez wody, a przecież ludzie przeżywają całe życie bez rur. Moc jest w winie, a nie w bukłakach.
Na przykład: rozwiązaniem dla zachodniego kościoła nie jest spotykanie się w domu, zamiast w kościelnym budynku. Może to być najlepszy przewodnik/kanał rozwiązania, najdłużej istniejący, o największej pojemności i najbardziej czysty, lecz nie jest tym rozwiązaniem.
"Jeśli kto pragnie, niech przyjdzie do MNIE i pije, Kto wierzy we MNIE, jak powiada Pismo, z wnętrza jego popłyną rzeki wody żywej" (Jn 7:37-38).
Gdybym miał zaprojektować system rur to zacząłbym od źródła wody. Czy nasze metody są związane ze źródłem Bożego błogosławieństwa? Jeśli przekręcasz kran i nic nie płynie to jest całkiem prawdopodobne, że same rury są w porządku, a zwyczajnie nie są zanurzone w źródle wody. Czy winni jesteśmy wiary w to, że to rury zamiast Jezusa są tym źródłem?
Rury i woda są ze sobą związane w krytycznie ważny sposób. Nawet doskonale dobra woda marnuje się i psuje, przechodząc przez złe rury i podobnie: doskonały system rur jest bezużyteczny bez wody.
Gdy instalacja wodociągowa w twoim kościele działa prawidłowo pragnienie jest gaszone a dusze oczyszczane. To, co fascynuje jeśli chodzi o rury to fakt, że one są niezauważane i niedoceniane. Mało prawdopodobne jest, aby spragniona dusza, która przychodzi do twoich drzwi po szklankę wody i otrzymuje od ciebie najczystszą, najchłodniejszą, najbardziej odświeżającą szklankę wody jaką kiedykolwiek dostała, zauważyła: "Jakie masz fajne rury!" Jednym ze sprawdzianów dobrej rury jest to, że nie jest zauważana.
Tak naprawdę jeśli twoje rury przyciągają uwagę do siebie, możliwe jest, że coś jest z nimi nie tak. Rury mają być niezauważane, ponieważ nie one są najważniejsze, lecz są kanałem tego, co najważniejsze. Rury są ukryte pod podłogą i w ścianach, i najlepiej jest wtedy, gdy się o nich nie pamięta; są użyteczne lecz mimo wszystko zapomniane.Zbyt wielu z nas angażuje się w celebrowanie naszych nowych, cienkich rurek, zamiast korzystać z wody, której one dostarczają. Jeździmy na seminaria na temat tego, jak rozbić barierę 500 litrów, czytamy książki o spoinach i zaworach (tak jakby ktokolwiek przy wyborze domu brał pod uwagę ładne rurki). Często potrzebujemy przypomnienia o tym, że rury, choć ogromnie ważne, nigdy nie zaspokoją naszego pragnienia, nie umyją rąk, a jedynie drogocenny Boży dar, woda, może to zrobić.
"Każdy, kto piję tę wodę (H2O) znowu pragnąć będzie; ale kto napije się
wody, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu
dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku żywotowi wiecznemu"
(Jn. 4:13-14).
- - - - - - - - -
Cole Neil
5 września 2011
Oryg.: It's the Water that's Important...not the Pipes
W moim życiu jako właściciela domu rury zajęły znacznie ważniejszą rolę; pęknięta rura to zła wieść. Niemniej przekonałem się, że rury są tak ważne dla mnie dlatego, że ważna jest woda. Tak naprawdę, niewiele myślimy o rurach dopóki coś nie pęknie, a każdego dnia myślimy o wodzie.
Zaczynam rozumieć, że ogromna część uwagi jaką w tych dniach poświęcamy przywództwu kościoła to zajmowanie się rurami. Większość programów, zasad i praktyki kościelnego wzrostu oraz misji to po prostu rury-przewodniki żywej wody. Czy to małe grupy czy niedzielna szkółka, tradycyjne nabożeństwa czy nowsze odmiany, mega czy mikro kościoły są po prostu różnego rodzaju rurami.
Służba rur ma ogromne znaczenie, ponieważ bez nich nie mielibyśmy możliwości dostarczania żywej wody pragnącemu światu. Niektóre rury są lepsze od innych. Jedne są mocniejsze, inne bardziej odporne na korozję, niektóre mają większą przepustowość, lecz wszystkie w zasadzie służą temu samemu dostarczaniu wody. Wszystkie nasze metody zasadniczo mają jedno zadanie: dostarczenie ludziom Słowa Bożego. Możemy nie zgadzać się co do tego, które rury są lepsze lecz musimy zgodzić się z takim ich zadaniem.
Zła rura może wyrządzić duże szkody. Gdy jakaś rura przecieka, musisz ją uszczelnić bądź wymienić. Zardzewiała rura może zanieczyścić zawartość i tak samo może być z jakąś metodą, która zaczyna nabierać autorytetu i niezmienności samego Słowa Bożego. Woda może zmętnieć z powodu wadliwych rur i spowodować chorobę. Mój przyjaciel, Wolf Simson, mówi: "Gdy kościoły nie mają już Ducha Świętego, uruchamiają programy". O tym czy rura jest rzeczywiście dobra, czy nie, decyduje to czy łączy ona ludzi bezpośrednio z Jezusem, czy raczej z czyjąś ekspertyzą.
Moim problemem jest to, że zazwyczaj postrzegam rury jako koniec sam sobie. Nasze metody często uważane są za konieczny składnik powodzenia naszych kościołów. Niemniej, rury nigdy nie są końcem samym w sobie. Istotą jest woda a rury mają za zadanie ułatwiać dostarczanie wody. Jaki byłby sens istnienia rur, gdyby nigdy nie zostały zanurzone w źródle wody? Często projektujemy jakiś system służby, myśląc, że będzie on ostatecznym składnikiem powodzenia naszego kościoła, a przecież to nie rury zaspokajają pragnienie woda tak. Podobnie, nie możemy uważać naszych wspaniałych strategii i planów za rozwiązanie problemów służby są one tylko kanałem dla rozwiązania.
Ktoś powiedział kiedyś: "Najważniejszą rzeczą jest utrzymać to, co najważniejsze, jako najważniejsze". (dosł.: The main thing is to keep the main thing the main thing.")
Ludzie potrzebują rur dlatego, że potrzebują wody. Nie można przeżyć dłużej niż pięć dni bez wody, a przecież ludzie przeżywają całe życie bez rur. Moc jest w winie, a nie w bukłakach.
Na przykład: rozwiązaniem dla zachodniego kościoła nie jest spotykanie się w domu, zamiast w kościelnym budynku. Może to być najlepszy przewodnik/kanał rozwiązania, najdłużej istniejący, o największej pojemności i najbardziej czysty, lecz nie jest tym rozwiązaniem.
"Jeśli kto pragnie, niech przyjdzie do MNIE i pije, Kto wierzy we MNIE, jak powiada Pismo, z wnętrza jego popłyną rzeki wody żywej" (Jn 7:37-38).
Gdybym miał zaprojektować system rur to zacząłbym od źródła wody. Czy nasze metody są związane ze źródłem Bożego błogosławieństwa? Jeśli przekręcasz kran i nic nie płynie to jest całkiem prawdopodobne, że same rury są w porządku, a zwyczajnie nie są zanurzone w źródle wody. Czy winni jesteśmy wiary w to, że to rury zamiast Jezusa są tym źródłem?
Rury i woda są ze sobą związane w krytycznie ważny sposób. Nawet doskonale dobra woda marnuje się i psuje, przechodząc przez złe rury i podobnie: doskonały system rur jest bezużyteczny bez wody.
Gdy instalacja wodociągowa w twoim kościele działa prawidłowo pragnienie jest gaszone a dusze oczyszczane. To, co fascynuje jeśli chodzi o rury to fakt, że one są niezauważane i niedoceniane. Mało prawdopodobne jest, aby spragniona dusza, która przychodzi do twoich drzwi po szklankę wody i otrzymuje od ciebie najczystszą, najchłodniejszą, najbardziej odświeżającą szklankę wody jaką kiedykolwiek dostała, zauważyła: "Jakie masz fajne rury!" Jednym ze sprawdzianów dobrej rury jest to, że nie jest zauważana.
Tak naprawdę jeśli twoje rury przyciągają uwagę do siebie, możliwe jest, że coś jest z nimi nie tak. Rury mają być niezauważane, ponieważ nie one są najważniejsze, lecz są kanałem tego, co najważniejsze. Rury są ukryte pod podłogą i w ścianach, i najlepiej jest wtedy, gdy się o nich nie pamięta; są użyteczne lecz mimo wszystko zapomniane.Zbyt wielu z nas angażuje się w celebrowanie naszych nowych, cienkich rurek, zamiast korzystać z wody, której one dostarczają. Jeździmy na seminaria na temat tego, jak rozbić barierę 500 litrów, czytamy książki o spoinach i zaworach (tak jakby ktokolwiek przy wyborze domu brał pod uwagę ładne rurki). Często potrzebujemy przypomnienia o tym, że rury, choć ogromnie ważne, nigdy nie zaspokoją naszego pragnienia, nie umyją rąk, a jedynie drogocenny Boży dar, woda, może to zrobić.
"Każdy, kto piję tę wodę (H2O) znowu pragnąć będzie; ale kto napije się
wody, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu
dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku żywotowi wiecznemu"
(Jn. 4:13-14).
18 sierpnia 2011
Rozmawiając z Bogiem... Narzekałam ;)
Ci, którzy dają się prowadzić Duchowi Świętemu, ci są synami Bożymi (IL Rz 8;14 )
Wiele razy marudziłam Bogu, że jakoś tak ciągle się trzeba domyślać co wolno zrobić, a czego nie, co Mu się podoba a co nie, czy mogę jeszcze nakrzyczeć na męża, czy już przekraczam to, co dozwolone ;) i nawet Słowo rzadko znaczy to, co mi się wydawało, że znaczy (w czym podobna jestem niezwykle do Izraelitów żyjących za czasów Jezusa ;) )... Ostatnio przekartkowałam ST a tam wszystko opisane: jedz to, nie jedz tego, pracuj wtedy a wtedy nie, nie dotykaj męża, gdy się bije z kimś, bo możesz stracić rękę, nóż do mięsa trzymaj w innej szufladzie niż ten do chleba, włosy miej takiej a nie innej długości... wszystko określone... I właściwie wcale to Izraelitom nie pomogło chodzić drogami Boga ani Go znać...
Wiele razy marudziłam Bogu, że jakoś tak ciągle się trzeba domyślać co wolno zrobić, a czego nie, co Mu się podoba a co nie, czy mogę jeszcze nakrzyczeć na męża, czy już przekraczam to, co dozwolone ;) i nawet Słowo rzadko znaczy to, co mi się wydawało, że znaczy (w czym podobna jestem niezwykle do Izraelitów żyjących za czasów Jezusa ;) )... Ostatnio przekartkowałam ST a tam wszystko opisane: jedz to, nie jedz tego, pracuj wtedy a wtedy nie, nie dotykaj męża, gdy się bije z kimś, bo możesz stracić rękę, nóż do mięsa trzymaj w innej szufladzie niż ten do chleba, włosy miej takiej a nie innej długości... wszystko określone... I właściwie wcale to Izraelitom nie pomogło chodzić drogami Boga ani Go znać...
6 sierpnia 2011
Czytając Biblię: 400 proroków mi powiedziało...
1Krl 22:6-24 Bw v.1.2 Król izraelski zgromadził więc proroków w liczbie około czterystu mężów i zapytał ich: Czy mam wyruszyć na wojnę pod Ramot Gileadzkie, czy też mam tego zaniechać? A oni odpowiedzieli: Wyrusz, a Pan wyda je w rękę króla. 7) Lecz Jehoszafat (król Judy) zapytał: Czy nie ma tutaj jeszcze jakiegoś proroka Pana, abyśmy i jego zapytali? 8) Król izraelski odpowiedział Jehoszafatowi: Jest jeszcze jeden mąż, przez którego moglibyśmy zapytać się Pana, lecz ja go nienawidzę, gdyż nie zwiastuje mi nigdy nic dobrego, a tylko zło. Jest to Micheasz, syn Jimli. A Jehoszafat rzekł: Niech król tak nie mówi. 9) Wtedy król izraelski zawołał jednego z dworzan i rzekł: Sprowadź tu szybko Micheasza, syna Jimli. 10) Król izraelski zaś i Jehoszafat, król judzki, siedzieli na swoich tronach przyodziani w szaty uroczyste na placu, naprzeciwko bramy wjazdowej do Samarii, a wszyscy prorocy prorokowali przed nimi. 11) Jeden z nich, Sedekiasz, syn Kenaany, sporządził sobie żelazne rogi i mówił: Tak mówi Pan: Nimi będziesz bódł Aramejczyków, dopóki ich zupełnie nie wytępisz. 12) Wszyscy też prorocy tak samo prorokowali, mówiąc: Wyrusz do Ramot Gileadzkiego, a poszczęści ci się i Pan wyda je w ręce króla. 13) A posłaniec, który poszedł, aby przywołać Micheasza, rzekł do niego tak: Oto wszystkie wypowiedzi proroków są jednakowo pomyślne dla króla; oby i twoje słowa były jak słowa każdego z nich; przepowiadaj dobrze. 14) A Micheasz odpowiedział: Jako żyje Pan, że będę mówił tylko to, co mi powie Pan. 15) A gdy przyszedł do króla, król rzekł do niego: Micheaszu, czy mamy ruszyć przeciwko Ramot Gileadzkiemu na wojnę, czy też tego zaniechać? A on odpowiedział: Wyrusz, a poszczęści ci się i Pan wyda je w ręce króla. 16) Tedy rzekł król do niego: Ileż razy mam cię zaklinać, byś mi nie mówił nic innego, jak tylko prawdę w imieniu Pana? 17) Wtedy rzekł: Widziałem całego Izraela rozproszonego po górach Jak owce, które nie mają pasterza. Pan zaś rzekł: Ci nie mają pana, Niechaj każdy wraca do swego domu w pokoju. 18) Wtedy król izraelski rzekł do Jehoszafata: Czy nie mówiłem ci, że ten nie zwiastuje mi nic dobrego, a tylko złe? 19) On zaś rzekł: Słuchaj przeto słowa Pańskiego: Widziałem Pana siedzącego na swoim tronie, a cały zastęp niebieski stał przy nim, po jego prawicy i po lewicy. 20) A Pan rzekł: Kto zwiedzie Achaba, aby wyruszył i poległ w Ramot Gileadzkim? I jeden mówił to, a drugi owo. 21) Wtedy wystąpił Duch i stanął przed Panem, i rzekł: Ja go zwiodę. A Pan rzekł do niego: W jaki sposób? 22) A on odpowiedział: Wyjdę i stanę się duchem kłamliwym w ustach wszystkich jego proroków. Wtedy On rzekł: Tak, ty go zwiedziesz, ty to potrafisz. Idź więc i uczyń tak! 23) Otóż teraz włożył Pan ducha kłamliwego w usta tych wszystkich twoich proroków; Pan zapowiedział tobie nieszczęście. 24) Wtedy przystąpił Sedekiasz, syn Kenaana, i uderzył Micheasza w policzek, mówiąc: Jak to? Więc Duch Pana odszedł ode mnie, aby mówić przez ciebie?
6 - jak się okazuje, 400 nie jest argumentem za prawdziwością proroctwa! Prawie pół tysiąca ludzi... jaka zwycięska atmosfera musiała być w tym miejscu... a jednak... to, co prorokowali, nie pochodziło od Pana, nawet, jeśli oni sami w to wierzyli... (tak na marginesie - to JEST przerażające dla dzisiejszych, kościelnych proroków, prorokujących to, co pastorzy czy księża chcą słyszeć...)
w.8 – oj, nie lubimy, kiedy prorocy dobierają nam się do skóry (czyt. serca, motywacji )… nie chcemy być napominani, konfrontowani, stawiani przed wyborem: czarne albo białe, lewo albo prawo… z ulgą złapaliśmy się niebiblijnego nauczania o tym, że proroctwo ma jedynie zachęcać, pocieszać, mówić dobre rzeczy. Zapomnieliśmy, że słowo: „dobre” nie znaczy: „miłe, łatwe, przyjemne”. (Zdaję sobie sprawę z tego, że część tego nauczania o „przyjemnym prorokowaniu” była formą obrony przed tzw. „rozgniewanymi prorokami” oraz samozwańczymi „strażnikami wiary” – wylaliśmy dziecko z kąpielą L)
6 - jak się okazuje, 400 nie jest argumentem za prawdziwością proroctwa! Prawie pół tysiąca ludzi... jaka zwycięska atmosfera musiała być w tym miejscu... a jednak... to, co prorokowali, nie pochodziło od Pana, nawet, jeśli oni sami w to wierzyli... (tak na marginesie - to JEST przerażające dla dzisiejszych, kościelnych proroków, prorokujących to, co pastorzy czy księża chcą słyszeć...)
w.7 – prawie 400 ludzi zwiastuje mu „dobrą nowinę” a on pyta o 401??? Dlaczego? Co różniło go od tych wszystkich ludzi którzy tam stali?? Czemu nie wystarczył mu autorytet króla jako pasterza (rzec by można – pastora ;) ), autorytet proroków i autorytet liczby???
Jan 7:17 Jeśli kto chce pełnić Jego wolę, pozna, czy nauka ta jest od Boga, czy też Ja mówię od siebie samego… (tak na marginesie – Jezus nie domagał się ślepego przyjmowania tego, co mówił , czyżby uczniowie przerośli Mistrza???)

w.24 Sedecjasz – jego imię znaczy: Sprawiedliwością Jahwe… syn Kanaana (syn przeklętego przez Sprawiedliwego). Ten werset jest niesamowity… taki NT w pigułce: ten, który uważa się za sprawiedliwego bije w policzek proroka, jest pewien, że to on podoba się Bogu, nie może uwierzyć, że tak naprawdę nie zna Boga… Historia Jezusa i sanhedrynu…
2 lipca 2011
Dziesięcina II
Pwt_12:6 Tam też będziecie przynosić wasze całopalenia i swoje rzeźne ofiary, dziesięciny i dary ofiarne swoich rąk, ślubowane i dobrowolne, oraz pierworodne z waszego bydła i z trzody.
Pwt_12:11 Na miejsce, które Pan, Bóg wasz, wybierze na mieszkanie dla swego imienia, będziecie przynosić wszystko, co wam dziś nakazuję: wasze całopalenia i rzeźne ofiary, wasze dziesięciny i dary ofiarne waszych rąk, i cały wybór ofiar ślubowanych, jakie ślubować będziecie Panu.
Dawno temu, jeszcze w poprzednim tysiącleciu, kiedy po nowopowstałych wspólnotach zaczęły krążyć dziwne wieści o dziesięcinie, jedni oburzali się na tych "starotestamentowych" chrześcijan, którzy odciągali wiernych od przyjemnie brzmiących haseł: "Wolni w Chrystusie! Kochaj i rób co chcesz! Precz z prawem!", drudzy, zaczytywali się w pismach Dereka Prince`a i z namaszczeniem opowiadali historię o pewnym misjonarzu, który został uzdrowiony dlatego, że oddawał dziesięcinę i sami nieśmiało zastanawiali się, czy ta dziesięcina to od brutto czy od netto oddawana być powinna. Wydarcie bowiem sobie (i swojej rodzinie ) 10% często niewysokich dochodów, zakrawało często nieomal na bohaterstwo. Tak tak, ja jeszcze pamiętam te uczucia... :D
Po kilku latach doczytałam w biblii, że to, co dla nas było bohaterstwem, dla Izraelity było jedynie częścią góry o nazwie: "Bóg dobiera się do moich finansów" ;) Albowiem prawowierny Izraelita po pierwsze nie śmiał pokazać się przed Panem z pustymi rękoma. Choćby to była garść mąki, coś przynieść ze sobą musiał. Nawet idąc do proroka po słowo, przynosili ze sobą jakiś dar (patrz Saul szukający zaginionych zwierząt).
Po drugie, zobowiązany był do hojnych jałmużn na rzecz ubogich. Po trzecie, każdy grzech kosztował go jedno jagnię; a w kolejce czekały jeszcze: wasze całopalenia i rzeźne ofiary, oraz pierworodne z waszego bydła i z trzody; wasze dziesięciny i dary ofiarne waszych rąk, i cały wybór ofiar ślubowanych, jakie ślubować będziecie Panu.
Wstrząsające, prawda? ;)
Myślę sobie, że wszelkie kłótnie o to czy dawać czy nie dawać dziesięcinę bledną nieco w zestawieniu z ofiarnością Izraelitów.
cdn.
Pwt_12:11 Na miejsce, które Pan, Bóg wasz, wybierze na mieszkanie dla swego imienia, będziecie przynosić wszystko, co wam dziś nakazuję: wasze całopalenia i rzeźne ofiary, wasze dziesięciny i dary ofiarne waszych rąk, i cały wybór ofiar ślubowanych, jakie ślubować będziecie Panu.
Dawno temu, jeszcze w poprzednim tysiącleciu, kiedy po nowopowstałych wspólnotach zaczęły krążyć dziwne wieści o dziesięcinie, jedni oburzali się na tych "starotestamentowych" chrześcijan, którzy odciągali wiernych od przyjemnie brzmiących haseł: "Wolni w Chrystusie! Kochaj i rób co chcesz! Precz z prawem!", drudzy, zaczytywali się w pismach Dereka Prince`a i z namaszczeniem opowiadali historię o pewnym misjonarzu, który został uzdrowiony dlatego, że oddawał dziesięcinę i sami nieśmiało zastanawiali się, czy ta dziesięcina to od brutto czy od netto oddawana być powinna. Wydarcie bowiem sobie (i swojej rodzinie ) 10% często niewysokich dochodów, zakrawało często nieomal na bohaterstwo. Tak tak, ja jeszcze pamiętam te uczucia... :D
Po kilku latach doczytałam w biblii, że to, co dla nas było bohaterstwem, dla Izraelity było jedynie częścią góry o nazwie: "Bóg dobiera się do moich finansów" ;) Albowiem prawowierny Izraelita po pierwsze nie śmiał pokazać się przed Panem z pustymi rękoma. Choćby to była garść mąki, coś przynieść ze sobą musiał. Nawet idąc do proroka po słowo, przynosili ze sobą jakiś dar (patrz Saul szukający zaginionych zwierząt).
Po drugie, zobowiązany był do hojnych jałmużn na rzecz ubogich. Po trzecie, każdy grzech kosztował go jedno jagnię; a w kolejce czekały jeszcze: wasze całopalenia i rzeźne ofiary, oraz pierworodne z waszego bydła i z trzody; wasze dziesięciny i dary ofiarne waszych rąk, i cały wybór ofiar ślubowanych, jakie ślubować będziecie Panu.
Wstrząsające, prawda? ;)
Myślę sobie, że wszelkie kłótnie o to czy dawać czy nie dawać dziesięcinę bledną nieco w zestawieniu z ofiarnością Izraelitów.
cdn.
30 czerwca 2011
Dziesięcina I
Zaczniemy temat od wersetów biblijnych. Nie są to wszystkie wersety (zaginęła mi płyta z Teophilosem, tam była niezła wyszukiwarka wersetów), ale jest to wystarczająca porcja wersetów do poczytania o tym, co też Bóg powiedział a ludzie zrobili (lub nie...) o i z dziesięciną:
Teksty te mówią o dziesięcinie w różnych kontekstach, mnie na razie, zajmują dwa: dawać, czy nie dawać, i sens dziesięciny dziś. O tym będę mówić w następnych postach.
Rdz_14:20 Rdz. 28:22;
Kpł. 27:30,31,32;
Lb. 18:21,24,26,28;
Pwt. 12:6,11,17; 14:22,23,25,28; 26:12;
1Sm. 8:15,17;
2Kn. 31:5,6,12;
Neh. 10:38,39; 12:44; 13:5,12;
Amo. 4:4;
Mal. 3:8,10;
Mat. 23:23;
Luk. 11:42; 18:12;
Heb. 7:2,4,5,6,8,9;
Teksty te mówią o dziesięcinie w różnych kontekstach, mnie na razie, zajmują dwa: dawać, czy nie dawać, i sens dziesięciny dziś. O tym będę mówić w następnych postach.
Subskrybuj:
Posty (Atom)