CLICK HERE FOR FREE BLOGGER TEMPLATES, LINK BUTTONS AND MORE! »

30 listopada 2011

Film oglądałam...

Jakiś czas temu wielokrotnie przypominała mi się scena z dawno oglądanego filmu. Nic, poza spadającą kulą nie pamiętałam. Ani aktorów, ani tytułu, jedynie gatunek filmu czyli SF.
Jakiś czas później mogłam go obejrzeć. Od pierwszych chwil film do mnie "mówił"... Zapisywałam w trakcie i postanowiłam podzielić się z Wami przemyśleniami.
Film oczywiście nie był robiony przez chrześcijan, więc trzeba brać poprawkę oglądając go. Jednakże warto zwrócić uwagę na wiele elementów począwszy od imienia i nazwiska głównej bohaterki (Eleanor Ann Arrowey arrow - strzała), przez jej historię, wybory, postawy, zamieszanie jakie wywołała, naciski i prześladowania jakie przeżyła, postawy ludzi władzy wobec implikacji, jakie niosło jej odkrycie...

Niektóre rzeczy zapisałam sobie:

24 listopada 2011

Poezjowo...

Kocham „jutro”… II

Jutro – będę mieszkać domu sadem okolonym…
Jutro – ta druga część baśni w życiu moim będzie.
Jutro – „Księżniczko moja” zabrzmi jak orędzie, i
Jutro – nie zostawi mnie w miejscu niespełnionym.

Więc kocham „jutro”, choć trwożliwa to miłość,
Zdradziecko mrokiem „wczoraj” poszarpana.
Lecz w beznadziei – ja nadzieją oddycham,
I wbrew „nie wierzę” – jam w „wierzę” skąpana…

9 listopada 2011

Baranek czy lew...

2Sm 6:1-15 Biblia poznańska  v.1.5
(1)  Dawid zebrał znowu wszystkich doborowych mężów spośród Izraela, w liczbie trzydziestu tysięcy.
(2)  Wraz z całym towarzyszącym mu ludem udał się do Baali Judzkiej, by sprowadzić stamtąd Arkę Bożą, która nosi [swe] imię [od] Jahwe Zastępów zasiadającego na Cherubach.
(3)  Włożono Arkę Bożą na nowy wóz i wyprowadzono z domu Abinadaba, który stał na wzgórzu. Uzza i Achio, synowie Abinadaba, kierowali tym nowym wozem.
(4)  Jechano więc z Arką Bożą z domu Abinadaba, który stał na wzgórzu, a Achio szedł przed Arką.
(5)  Dawid zaś i cały dom Izraela weselili się przed Jahwe ze wszystkich sil przy śpiewie pieśni i dźwiękach cytry, harfy, bębenków, grzechotek i cymbałów.
(6)  Gdy przybyli na klepisko Nakona, wyciągnął Uzza rękę do Arki Bożej i podtrzymał ją, bo woły ją przechyliły.
(7)  Ale Jahwe zapłonął gniewem na Uzzę i zabił go za to wykroczenie, tak że umarł tam obok Arki Bożej.
(8)  Zasmucił się Dawid, że Jahwe zesłał nieszczęście na Uzzę; dlatego nazywa się to miejsce Perec-Uzza aż do dnia dzisiejszego.
(9)  Tego dnia Dawid uląkł się Jahwe i rzekł: Jakże mogłaby przyjść do mnie Arka Jahwe?
(10)  Nie chciał zatem Dawid sprowadzić Arki Jahwe do siebie, do Miasta Dawidowego, lecz umieścił ją w domu Obed-Edoma, Getejczyka.
(11)  Pozostała więc Arka Boża w domu Obed-Edoma, Getejczyka, przez trzy miesiące. Jahwe zaś błogosławił Obed-Edomowi i całemu jego domowi.
(12)  Doniesiono królowi Dawidowi: Błogosławi Jahwe domowi Obed-Edoma i wszystkiemu, co on posiada, ze względu na Arkę Bożą. Poszedł więc Dawid i sprowadził z [wielką] radością Arkę Bożą z domu Obed-Edoma do Miasta Dawidowego.
(13)  Gdy ci, którzy nieśli Arkę Jahwe, uczynili sześć kroków, ofiarowano wołu i tucznego barana.
(14)  Dawid przepasany lnianym efodem tańczył ze wszystkich sił przed Jahwe.
(15)  Tak Dawid i cały dom Izraela wnosili Arkę Jahwe z okrzykami radości i przy dźwięku rogu.

Kiedy czytałam ten tekst, miałam wrażenie, że moje życie nakłada się na czytany tekst i w nim także występują podobne trzy etapy w relacji z Bogiem:
I etap - zachwycenie Bogiem, walenie kamieniami w Goliatów, słodkie sam na sam i czynienie rzeczy nie mieszczących się w głowach współczesnym, dominujące uczucia to: pewność, dziecięca radość, poczucie mocy: chucpa wobec wrogów ;)...
II etap - (w moim życiu nie była to chyba jedna rzecz, ale raczej cały ciąg "drobnych") próba sprowadzenia Bożej obecności (wedle naszych sposobów) kończy się śmiercią marzeń, [czasem ludzi :( ]. Bóg zdaje się występować przeciwko mnie; dominującą myślą jest: "odwróć ode mnie wzrok Panie, bo jesteś zbyt wielki dla mnie"; dominujące uczucia to: lęk, zagubienie, niepewność, brak mocy...
III etap - wieści o Bożej Obecności u innych powodują tęsknotę, powrót do Słowa, przychodzenie do Obecności na Jego warunkach. Dominujące uczucia to: uniżenie przed Nim, zachwyt Nim, poczucie JEGO mocy...

4 listopada 2011

Boże, uchroń mnie od szczęścia!! :D



(Izj 65:11 Biblia poznanska  v.1.5)  Was wszakże, którzy opuszczacie Jahwe, zapominacie o mej Górze świętej, którzy stół zastawiacie dla bożka fortuny i nalewacie napój dla bożka przeznaczeń -
(Izj 65:12 Biblia poznanska  v.1.5)  Ja was przeznaczę mieczowi i wszyscy wśród rzezi padniecie. Wzywałem bowiem - a nie odpowiadaliście, przemawiałem - a wyście nie słuchali, czyniliście, co jest złe w moich oczach, i obieraliście to, w czym nie mam upodobania.

(Izj 65:11 NW-P v.1.4)  „Lecz wy opuszczacie Jehowę, zapominacie o mej świętej górze, zastawiacie stół bóstwu szczęścia i nalewacie zmieszane wino bóstwu przeznaczenia. 
(Izj 65:12 NW-P v.1.4)  I przeznaczę was pod miecz, i wy wszyscy pochylicie się, by was pozabijano; bo wołałem, lecz wyście nie odpowiadali, mówiłem, lecz wyście nie słuchali; i czyniliście to, co złe w moich oczach, i wybraliście to, w czym nie miałem upodobania”. 



Pamiętam jak (dawno, dawno temu...) pewien mój przyjaciel, widząc jak wygląda moje życie, z troską i współczuciem w głosie mówił o pechu, który mnie prześladuje... Tak właśnie myślałam o sobie: że nie mam szczęścia i przez lata usiłowałam zrobić wszystko, aby je zdobyć (w pobożnej wersji nazywałam to błogosławieństwem Bożym ;) ). No i nie zdobyłam... :D I całe szczęście (nomen omen ;) )!

Kiedy natrafiłam na ten werset, nie mogłam uwierzyć w to, co widzę... Można by rzec, że nagle usłyszałam chóry anielskie i zobaczyłam światło z nieba ;) 

Nie potrzebuję żadnego szczęścia ani zamartwiania się swoim losem (czyt. przeznaczeniem). Jestem wykupiona, jestem córką Boga Żywego, w każdej chwili mogę spotkać się z Nim, otrzymać potrzebną mi mądrość, ciepło, pstryczek w nos; mamy wspólne słodkie tajemnice i niejedną kłótnię za sobą (oczywiście wściekam się ja - Tato spokojnie przeczekuje, podrzucając od czasu do czasu rozsądne myśli :D ); bez względu na to, czy trafiam na serdecznych ludzi czy na "betonowe figury", Jego miłość stale jest ze mną. Nie muszę na nią zasługiwać, nie muszę dobrze się zachowywać, ba, nie mogę zrobić nic, by obdarzał mnie nią - wszystko, co było trzeba, zrobił Jezus...

Jest w moim życiu dużo więcej trudu i bólu niż (powiedzmy) średnia "kościelna" przewiduje? Jest. Ale i cudów jest dużo więcej :D

Tak więc otworzyłam szeroko okno i z całej siły wywaliłam z mojego życia wszelkie marzenia o szczęściu i zamartwianie się o swój los. Już nigdy więcej nie chcę mieć z nimi nic do czynienia! :D
Wolę być, po prostu, córką swego Ojca...

10 października 2011

Ja czy Ty...

Ps 104;27
Wszystko to czeka na Ciebie,  byś dał im pokarm w swym czasie. 

- TY, nie ja sama, nie z mojej inicjatywy czy mojego niepokoju
- DAJESZ: miarą utrzęsioną, sam, z własnej woli, nie przymuszany
- IM: mnie
- POKARM: kiedy trzeba - mleko, kiedy trzeba - kaszkę, kiedy trzeba - mięso
- WE WŁAŚCIWYM CZASIE: kiedy strawię poprzedni (!), odpowiedni do wieku, najlepiej przyswajalny...

Ps107:43  Kto jest mądry? Niechaj to zachowa i niech rozważa łaskawość Jahwe. 

7 września 2011

Woda, czy rury...

Przeczytajcie to!!!
Link skrócony: http://www.poznajpana.pl/?p=14602

- - - - - - - - -

Cole Neil

 5 września 2011

Oryg.: It's the Water that's Important...not the Pipes
W moim życiu jako właściciela domu rury zajęły znacznie ważniejszą rolę; pęknięta rura to zła wieść. Niemniej przekonałem się, że rury są tak ważne dla mnie dlatego, że ważna jest woda. Tak naprawdę, niewiele myślimy o rurach dopóki coś nie pęknie, a każdego dnia myślimy o wodzie.
Zaczynam rozumieć, że ogromna część uwagi jaką w tych dniach poświęcamy przywództwu kościoła to zajmowanie się rurami. Większość programów, zasad i praktyki kościelnego wzrostu oraz misji to po prostu rury-przewodniki żywej wody. Czy to małe grupy czy niedzielna szkółka, tradycyjne nabożeństwa czy nowsze odmiany, mega czy mikro kościoły są po prostu różnego rodzaju rurami.
Służba rur ma ogromne znaczenie, ponieważ bez nich nie mielibyśmy możliwości dostarczania żywej wody pragnącemu światu. Niektóre rury są lepsze od innych. Jedne są mocniejsze, inne bardziej odporne na korozję, niektóre mają większą przepustowość, lecz wszystkie w zasadzie służą temu samemu dostarczaniu wody. Wszystkie nasze metody zasadniczo mają jedno zadanie: dostarczenie ludziom Słowa Bożego. Możemy nie zgadzać się co do tego, które rury są lepsze lecz musimy zgodzić się z takim ich zadaniem.
Zła rura może wyrządzić duże szkody. Gdy jakaś rura przecieka, musisz ją uszczelnić bądź wymienić. Zardzewiała rura może zanieczyścić zawartość i tak samo może być z jakąś metodą, która zaczyna nabierać autorytetu i niezmienności samego Słowa Bożego. Woda może zmętnieć z powodu wadliwych rur i spowodować chorobę. Mój przyjaciel, Wolf Simson, mówi: "Gdy kościoły nie mają już Ducha Świętego, uruchamiają programy". O tym czy rura jest rzeczywiście dobra, czy nie, decyduje to czy łączy ona ludzi bezpośrednio z Jezusem, czy raczej z czyjąś ekspertyzą.
Moim problemem jest to, że zazwyczaj postrzegam rury jako koniec sam sobie. Nasze metody często uważane są za konieczny składnik powodzenia naszych kościołów. Niemniej, rury nigdy nie są końcem samym w sobie. Istotą jest woda a rury mają za zadanie ułatwiać dostarczanie wody. Jaki byłby sens istnienia rur, gdyby nigdy nie zostały zanurzone w źródle wody? Często projektujemy jakiś system służby, myśląc, że będzie on ostatecznym składnikiem powodzenia naszego kościoła, a przecież to nie rury zaspokajają pragnienie woda tak. Podobnie, nie możemy uważać naszych wspaniałych strategii i planów za rozwiązanie problemów służby są one tylko kanałem dla rozwiązania.
Ktoś powiedział kiedyś: "Najważniejszą rzeczą jest utrzymać to, co najważniejsze, jako najważniejsze". (dosł.: The main thing is to keep the main thing the main thing.")
Ludzie potrzebują rur dlatego, że potrzebują wody. Nie można przeżyć dłużej niż pięć dni bez wody, a przecież ludzie przeżywają całe życie bez rur. Moc jest w winie, a nie w bukłakach.
Na przykład: rozwiązaniem dla zachodniego kościoła nie jest spotykanie się w domu, zamiast w kościelnym budynku. Może to być najlepszy przewodnik/kanał rozwiązania, najdłużej istniejący, o największej pojemności i najbardziej czysty, lecz nie jest tym rozwiązaniem.
"Jeśli kto pragnie, niech przyjdzie do MNIE i pije, Kto wierzy we MNIE, jak powiada Pismo, z wnętrza jego popłyną rzeki wody żywej" (Jn 7:37-38).
Gdybym miał zaprojektować system rur to zacząłbym od źródła wody. Czy nasze metody są związane ze źródłem Bożego błogosławieństwa? Jeśli przekręcasz kran i nic nie płynie to jest całkiem prawdopodobne, że same rury są w porządku, a zwyczajnie nie są zanurzone w źródle wody. Czy winni jesteśmy wiary w to, że to rury zamiast Jezusa są tym źródłem?
Rury i woda są ze sobą związane w krytycznie ważny sposób. Nawet doskonale dobra woda marnuje się i psuje, przechodząc przez złe rury i podobnie: doskonały system rur jest bezużyteczny bez wody.
Gdy instalacja wodociągowa w twoim kościele działa prawidłowo pragnienie jest gaszone a dusze oczyszczane. To, co fascynuje jeśli chodzi o rury to fakt, że one są niezauważane i niedoceniane. Mało prawdopodobne jest, aby spragniona dusza, która przychodzi do twoich drzwi po szklankę wody i otrzymuje od ciebie najczystszą, najchłodniejszą, najbardziej odświeżającą szklankę wody jaką kiedykolwiek dostała, zauważyła: "Jakie masz fajne rury!" Jednym ze sprawdzianów dobrej rury jest to, że nie jest zauważana.
Tak naprawdę jeśli twoje rury przyciągają uwagę do siebie, możliwe jest, że coś jest z nimi nie tak. Rury mają być niezauważane, ponieważ nie one są najważniejsze, lecz są kanałem tego, co najważniejsze. Rury są ukryte pod podłogą i w ścianach, i najlepiej jest wtedy, gdy się o nich nie pamięta; są użyteczne lecz mimo wszystko zapomniane.Zbyt wielu z nas angażuje się w celebrowanie naszych nowych, cienkich rurek, zamiast korzystać z wody, której one dostarczają. Jeździmy na seminaria na temat tego, jak rozbić barierę 500 litrów, czytamy książki o spoinach i zaworach (tak jakby ktokolwiek przy wyborze domu brał pod uwagę ładne rurki). Często potrzebujemy przypomnienia o tym, że rury, choć ogromnie ważne, nigdy nie zaspokoją naszego pragnienia, nie umyją rąk, a jedynie drogocenny Boży dar, woda, może to zrobić.

"Każdy, kto piję tę wodę (H2O) znowu pragnąć będzie; ale kto napije się
wody, którą Ja mu dam, nie będzie pragnął na wieki, lecz woda, którą Ja mu
dam, stanie się w nim źródłem wody wytryskującej ku żywotowi wiecznemu"
(Jn. 4:13-14).

18 sierpnia 2011

Rozmawiając z Bogiem... Narzekałam ;)

Ci, którzy dają się prowadzić Duchowi Świętemu, ci są synami Bożymi (IL Rz 8;14 )
Wiele razy marudziłam Bogu, że jakoś tak ciągle się trzeba domyślać co wolno zrobić, a czego nie, co Mu się podoba a co nie, czy mogę jeszcze nakrzyczeć na męża, czy już przekraczam to, co dozwolone ;) i nawet Słowo rzadko znaczy to, co mi się wydawało, że znaczy (w czym podobna jestem niezwykle do Izraelitów żyjących za czasów Jezusa ;) )... Ostatnio przekartkowałam ST a tam wszystko opisane: jedz to, nie jedz tego, pracuj wtedy a wtedy nie, nie dotykaj męża, gdy się bije z kimś, bo możesz stracić rękę, nóż do mięsa trzymaj w innej szufladzie niż ten do chleba, włosy miej takiej a nie innej długości... wszystko określone... I właściwie wcale to Izraelitom nie pomogło chodzić drogami Boga ani Go znać...

6 sierpnia 2011

Czytając Biblię: 400 proroków mi powiedziało...

1Krl 22:6-24 Bw v.1.2   Król izraelski zgromadził więc proroków w liczbie około czterystu mężów i zapytał ich: Czy mam wyruszyć na wojnę pod Ramot Gileadzkie, czy też mam tego zaniechać? A oni odpowiedzieli: Wyrusz, a Pan wyda je w rękę króla.  7)   Lecz Jehoszafat (król Judy) zapytał: Czy nie ma tutaj jeszcze jakiegoś proroka Pana, abyśmy i jego zapytali?  8)   Król izraelski odpowiedział Jehoszafatowi: Jest jeszcze jeden mąż, przez którego moglibyśmy zapytać się Pana, lecz ja go nienawidzę, gdyż nie zwiastuje mi nigdy nic dobrego, a tylko zło. Jest to Micheasz, syn Jimli. A Jehoszafat rzekł: Niech król tak nie mówi.  9)   Wtedy król izraelski zawołał jednego z dworzan i rzekł: Sprowadź tu szybko Micheasza, syna Jimli.  10)   Król izraelski zaś i Jehoszafat, król judzki, siedzieli na swoich tronach przyodziani w szaty uroczyste na placu, naprzeciwko bramy wjazdowej do Samarii, a wszyscy prorocy prorokowali przed nimi.  11)   Jeden z nich, Sedekiasz, syn Kenaany, sporządził sobie żelazne rogi i mówił: Tak mówi Pan: Nimi będziesz bódł Aramejczyków, dopóki ich zupełnie nie wytępisz.  12)   Wszyscy też prorocy tak samo prorokowali, mówiąc: Wyrusz do Ramot Gileadzkiego, a poszczęści ci się i Pan wyda je w ręce króla.  13)   A posłaniec, który poszedł, aby przywołać Micheasza, rzekł do niego tak: Oto wszystkie wypowiedzi proroków są jednakowo pomyślne dla króla; oby i twoje słowa były jak słowa każdego z nich; przepowiadaj dobrze.  14)   A Micheasz odpowiedział: Jako żyje Pan, że będę mówił tylko to, co mi powie Pan.  15)   A gdy przyszedł do króla, król rzekł do niego: Micheaszu, czy mamy ruszyć przeciwko Ramot Gileadzkiemu na wojnę, czy też tego zaniechać? A on odpowiedział: Wyrusz, a poszczęści ci się i Pan wyda je w ręce króla.  16)   Tedy rzekł król do niego: Ileż razy mam cię zaklinać, byś mi nie mówił nic innego, jak tylko prawdę w imieniu Pana?  17)   Wtedy rzekł: Widziałem całego Izraela rozproszonego po górach Jak owce, które nie mają pasterza. Pan zaś rzekł: Ci nie mają pana, Niechaj każdy wraca do swego domu w pokoju.  18)   Wtedy król izraelski rzekł do Jehoszafata: Czy nie mówiłem ci, że ten nie zwiastuje mi nic dobrego, a tylko złe?  19)   On zaś rzekł: Słuchaj przeto słowa Pańskiego: Widziałem Pana siedzącego na swoim tronie, a cały zastęp niebieski stał przy nim, po jego prawicy i po lewicy.  20)   A Pan rzekł: Kto zwiedzie Achaba, aby wyruszył i poległ w Ramot Gileadzkim? I jeden mówił to, a drugi owo.  21)   Wtedy wystąpił Duch i stanął przed Panem, i rzekł: Ja go zwiodę. A Pan rzekł do niego: W jaki sposób?  22)   A on odpowiedział: Wyjdę i stanę się duchem kłamliwym w ustach wszystkich jego proroków. Wtedy On rzekł: Tak, ty go zwiedziesz, ty to potrafisz. Idź więc i uczyń tak!  23)   Otóż teraz włożył Pan ducha kłamliwego w usta tych wszystkich twoich proroków; Pan zapowiedział tobie nieszczęście.  24)   Wtedy przystąpił Sedekiasz, syn Kenaana, i uderzył Micheasza w policzek, mówiąc: Jak to? Więc Duch Pana odszedł ode mnie, aby mówić przez ciebie?


6 - jak się okazuje, 400 nie jest argumentem za prawdziwością proroctwa! Prawie pół tysiąca ludzi... jaka zwycięska atmosfera musiała być w tym miejscu... a jednak... to, co prorokowali, nie pochodziło od Pana, nawet, jeśli oni sami w to wierzyli... (tak na marginesie - to JEST przerażające dla dzisiejszych, kościelnych proroków, prorokujących to, co pastorzy czy księża chcą słyszeć...)


w.7 – prawie 400  ludzi zwiastuje mu „dobrą nowinę” a on pyta o 401??? Dlaczego? Co różniło go od tych wszystkich ludzi którzy tam stali?? Czemu nie wystarczył mu autorytet króla jako pasterza (rzec by można – pastora ;) ), autorytet proroków i autorytet liczby??? 
 Jan 7:17  Jeśli kto chce pełnić Jego wolę, pozna, czy nauka ta jest od Boga, czy też Ja mówię od siebie samego… (tak na marginesie – Jezus nie domagał się ślepego przyjmowania tego, co mówił , czyżby uczniowie przerośli Mistrza???)
w.8 – oj, nie lubimy, kiedy prorocy dobierają nam się do skóry (czyt. serca, motywacji   )…  nie chcemy być napominani, konfrontowani, stawiani przed wyborem: czarne albo białe, lewo albo prawo… z ulgą złapaliśmy się niebiblijnego nauczania o tym, że proroctwo ma jedynie zachęcać, pocieszać, mówić dobre rzeczy. Zapomnieliśmy, że słowo: „dobre” nie znaczy: „miłe, łatwe, przyjemne”. (Zdaję sobie sprawę z tego, że część tego nauczania o „przyjemnym prorokowaniu” była formą obrony przed tzw. „rozgniewanymi prorokami” oraz samozwańczymi „strażnikami wiary” – wylaliśmy dziecko z kąpielą L)

w.24 Sedecjasz – jego imię znaczy: Sprawiedliwością Jahwe… syn Kanaana (syn przeklętego przez Sprawiedliwego). Ten werset jest niesamowity… taki NT w pigułce: ten, który uważa się za sprawiedliwego bije w policzek proroka, jest pewien, że to on podoba się Bogu, nie może uwierzyć, że tak naprawdę nie zna Boga… Historia Jezusa i sanhedrynu…


2 lipca 2011

Dziesięcina II

Pwt_12:6   Tam też będziecie przynosić wasze całopalenia i swoje rzeźne ofiary, dziesięciny i dary ofiarne swoich rąk, ślubowane i dobrowolne, oraz pierworodne z waszego bydła i z trzody. 
Pwt_12:11   Na miejsce, które Pan, Bóg wasz, wybierze na mieszkanie dla swego imienia, będziecie przynosić wszystko, co wam dziś nakazuję: wasze całopalenia i rzeźne ofiary, wasze dziesięciny i dary ofiarne waszych rąk, i cały wybór ofiar ślubowanych, jakie ślubować będziecie Panu. 


Dawno temu, jeszcze w poprzednim tysiącleciu, kiedy po nowopowstałych wspólnotach zaczęły krążyć dziwne wieści o dziesięcinie, jedni oburzali się na tych "starotestamentowych" chrześcijan, którzy odciągali wiernych od przyjemnie brzmiących haseł: "Wolni w Chrystusie! Kochaj i rób co chcesz! Precz z prawem!", drudzy, zaczytywali się w pismach Dereka Prince`a i z namaszczeniem opowiadali historię o pewnym misjonarzu, który został uzdrowiony dlatego, że oddawał dziesięcinę i sami nieśmiało zastanawiali się, czy ta dziesięcina to od brutto czy od netto oddawana być powinna. Wydarcie bowiem sobie (i swojej rodzinie ) 10% często niewysokich dochodów, zakrawało często nieomal na bohaterstwo. Tak tak, ja jeszcze pamiętam te uczucia... :D
Po kilku latach doczytałam w biblii, że to, co dla nas było bohaterstwem, dla Izraelity było jedynie częścią góry o nazwie: "Bóg dobiera się do moich finansów" ;) Albowiem prawowierny Izraelita po pierwsze nie śmiał pokazać się przed Panem z pustymi rękoma. Choćby to była garść mąki, coś przynieść ze sobą musiał. Nawet idąc do proroka po słowo, przynosili ze sobą jakiś dar (patrz Saul szukający zaginionych zwierząt).
Po drugie, zobowiązany był do hojnych jałmużn na rzecz ubogich. Po trzecie, każdy grzech kosztował go jedno jagnię; a w kolejce czekały jeszcze: wasze całopalenia i rzeźne ofiary, oraz pierworodne z waszego bydła i z trzody; wasze dziesięciny i dary ofiarne waszych rąk, i cały wybór ofiar ślubowanych, jakie ślubować będziecie Panu.
Wstrząsające, prawda? ;)
Myślę sobie, że wszelkie kłótnie o to czy dawać czy nie dawać dziesięcinę bledną nieco w zestawieniu z ofiarnością Izraelitów.
cdn.

30 czerwca 2011

Dziesięcina I

Zaczniemy temat od wersetów biblijnych. Nie są to wszystkie wersety (zaginęła mi płyta z Teophilosem, tam była niezła wyszukiwarka wersetów), ale jest to wystarczająca porcja wersetów do poczytania o tym, co też Bóg powiedział a ludzie zrobili (lub nie...) o i z dziesięciną:

Rdz_14:20   Rdz. 28:22; 
Kpł. 27:30,31,32; 
Lb. 18:21,24,26,28; 
Pwt. 12:6,11,17;   14:22,23,25,28;   26:12; 
1Sm. 8:15,17; 
2Kn. 31:5,6,12; 
Neh. 10:38,39;    12:44;     13:5,12; 
Amo. 4:4; 
Mal. 3:8,10; 
Mat. 23:23; 
Luk. 11:42;    18:12; 
Heb. 7:2,4,5,6,8,9;


Teksty te mówią o dziesięcinie w różnych kontekstach, mnie na razie, zajmują dwa: dawać, czy nie dawać, i sens dziesięciny dziś. O tym będę mówić w następnych postach.

25 czerwca 2011

Bez komentarza...

Artykuł pochodzi ze strony www.poznajpana.pl


Joyce Meyer

Niezdecydowanie to żałosny stan i na pewno nie jest owocem prostego życia.
Prostota modli się, szuka mądrości i decyduje; nie ględzi. Trzyma się
podjętej decyzji dopóki nie ma solidnych powodów, aby ją zmienić. Apostoł
Jakub powiedział, że człowiek o rozdwojonej duszy (double-minded) jest
niestały na wszystkich swoich drogach i niczego, o co prosi, od Pana nie
otrzyma. Jak Bóg może nam dać cokolwiek, jeśli nigdy nie jesteśmy
przekonani, o co nam chodzi?
Niewątpliwie, podróż przez życie prowadzi nas do wielu nieuniknionych
decyzji i zawsze wpadamy w problemy, jeśli podejmujemy je z emocjonalnym
nastawieniem, w zależności od tego, co myślimy czy chcemy. Bóg chce,
abyśmy podejmowały mądre decyzje. Wierzę, że być mądrą oznacza wybierać
dziś to, z czego będziemy cieszyć się później.
Uwielbiam Przyp. 8:2-3: "Na szczytach wzgórz, przy drodze, na rozstaju
dróg usadowiła się  Mądrość przy bramach u wylotu miasta, u wejścia do
przedsionków głośno woła"
Jeśli chcesz uprościć swoje życie, musisz myśleć o przyszłości i zdawać
sobie sprawę z tego, że twoje wybory dziś, wpływają na przyszłość.
Niektórzy ludzie nigdy nie będą w stanie zrelaksować się i cieszyć życiem,
ponieważ każdego dnia odsuwają od siebie sprawy, które wywołują
zamieszanie, co wynika z braku mądrości. Często słyszę jak ludzie mówią:
"Wiem, że nie powinnam tego robić, ale " Głupie jest robienie tego, o czym
wiemy, że nie powinniśmy robić. Jak może ktokolwiek spodziewać się tego,
że otrzyma dobry wynik, jeśli już na początku wie, że podejmuje złą
decyzję? Tacy ludzie igrają tym, co mimo wszystko wychodzi na dobre, lecz
mądrość nie ryzykuje, ona inwestuje. Podejmowanie decyzji, aby robić to co
właściwe teraz, nie zawsze jest przyjemne, lecz sprawia przyjemność
później. Tak wielu ludzi płaci wysoką cenę za tanie emocje, lecz teraz
można postanowić nie zaliczyć się do nich.
Możliwe, że podejmujemy milion decyzji w ciągu całego życia, a im
mądrzejsi jesteśmy, tym lepsze będzie nasze życie. Uproszczenie swojego
życia wymaga tego, faktycznie przemyśleć swoje decyzje zanim je
podejmiesz. Jk 5:12 powiada: "A przede wszystkim, bracia moi, nie
przysięgajcie ani na niebo, ani na ziemię, ani nie składajcie żadnej innej
przysięgi; ale niech wasze "tak" będzie [prostym] "tak", a wasze "nie"
niech będzie [prostym] "nie", abyście nie byli pociągnięci pod sąd".
Jakub mówi nam tutaj:  Podejmuj decyzje. Powiedz po prostu tak lub nie i
nie zmieniaj zdania". Często męczymy się decyzjami, które stoją przed
nami, zamiast po prostu zdecydować i trzymać się tego. Może to prosty
przykład, lecz pomyślmy o czymś takim: Stoisz rano przed szafą i
przeglądasz wszystkie ubrania, wybierając coś i ubierasz na siebie. Nie
chodzisz tam i z powrotem, aż się spóźnisz do pracy!
Chciałabym was zachęcić, abyście zaczęły podejmować decyzje bez
krytykowania siebie i przewidywania czy martwienie się o to, co już
postanowione. Nie bądź rozdwojona czy bezpłciowa, ponieważ ponowne
rozważanie swoich decyzji, po ich podjęciu, spowoduje, że nie będziesz się
mogła cieszyć niczym, cokolwiek robisz.  Podejmuj decyzje tak dobre jak
tylko potrafisz po czym ufaj Bogu co do skutków. Nie martw się ani nie
obawiaj pomyłki.
Jeśli serce masz czyste i podjęłaś decyzję zgodnie z Bożą wolą, On
przebaczy ci i pomoże iść dalej. Bądź zdecydowana. Cokolwiek masz w życiu
zrobić, po prostu zrób to i zachowuj prostotę. "Idź i daj Bóg być Bogiem"
- to naprawdę dobra myśl. Natychmiast upraszcza każdą sytuację, bez
względu na to jak jest trudna. Musimy robić to, co możemy a następnie
resztę, wraz z naszymi troskami, zrzucić na Boga.
Biblia mówi, że powinniśmy robić to, czego wymaga sytuacja "dokonawszy
wszystkiego  stójcie" (Ef. 6:13). Popracuj nad prostym podejściem do
podejmowania decyzji. Życie jest zbyt krótkie, aby być sfrustrowaną.

21 czerwca 2011

Zapowiedzi :)

W najbliższym czasie będę chciała poruszyć trzy tematy, z których dwa budzą niezłe emocje nie tylko wśród wierzących ;) Kobieta, dziesięcina, lewici dziś. Wszystkie tematy są szerokie, więc będą pojawiać się w odcinkach. Dla tych, którzy by chcieli przeczytać je hurtem - niestety będą musieli czytać "od tyłu", ze względu na sposób w jaki blog wyświetla posty.
PS. Komentarze będą więcej niż mile widziane :D

11 czerwca 2011

Kołysanka wielce (auto)ironiczna ;)

Uprzedzam lojalnie: rymy kiepskie, z rytmem jeszcze gorzej, ale ubawiłam się setnie śpiewając ją pierwszy raz (psiapsiółka zażyczyła sobie kołysanki na noc, potem długo nie mogłyśmy zasnąć, zaśmiewając się co chwila); czasem, jak rozleniwiam się, czytam ją sama sobie...
PS. osoby o dużej wrażliwości lingwistyczno-poetyckiej, proszone są o wcześniejsze zażycie środka uspokajającego...


Śpij kochany chrześcijanie,
twardy sen ogarnął cię.
Śpij kochany chrześcijanie
Może cię ominie Sądu straszny Dzień.

Może Pańscy aniołowie
- kiedy śpisz - przegapią cię.
Śpij kochany chrześcijanie
Będzie źle dopiero gdy obudzisz się:

Oblubieniec dawno przeszedł,
drzwi zamknięte, wejścia "niet".
Weź swą lampkę i oleju
W główkę swoją między cztery* klepki wlej.

A najlepiej zrób to zaraz,
abyś mądrą panną był.
Biblia, budzik, może kawa,
Byle znowu cię nie zwiodły sny...

----------------------------------
* - dlaczego cztery? Bo mu piątej brakuje... :D ;)

Przyznacie, że dość niepoważne podejście do poważnego tematu... bo przecież tak naprawdę, to często drzemiemy, śniąc w międzyczasie jak to cudownie będzie, gdy przyjdzie przebudzenie - nasze panaceum... drzemiemy ululani naszymi "wielkimi planami pracy dla Pana", troskami, wypaleniem, zranieniem, bezsilnością, lub brakiem objawienia...
Przebudź nas Panie...

8 czerwca 2011

Kiedy jestem słaby, wtedy jestem mocny...

Chip Brogden*

"Najchętniej więc chlubić się będę słabościami, aby zamieszkała we mnie
moc Chrystusowa" (II Kor. 12:9).

Każdy, kto chce mocy z Bogiem, musi widzieć, że Jego moc jest przekazywana
przez nasze słabości. Zdaj sobie sprawę z tego, że jesteś słaby bez
względu na to czy się do przyznajesz, czy nie, lecz moc pokory jest
uznawana i jest to przed Bogiem sprawa uzgodniona, że my naprawdę niczego
nie możemy uczynić sami z siebie. Boża moc nie jest dla tych, którzy mają
naturalną charyzmę, talent, zdolności przywódcze, wykształcenie,
wyszkolenie czy "powiązania". Bóg nie szuka wolontariuszy, którzy by mu
służyli jak im wygodnie i wtedy, gdy im rozkład zajęć na to pozwala, lecz
wzywa uczniów, którzy złożą swoje życie. Ciało nie liczy się zupełnie w
duchowych sprawach.




Dokładnie z tym się zmagam w ostatnim czasie.  jednej strony WIEM, że nic nie mogę sama, a z drugiej... czuję się tak, jakby Duch Święty namawiał mnie do polatania sobie. Ja tłumaczę Mu, że przecież nie mam skrzydeł, a On mi: no właśnie dlatego możesz latać. I czuję, że ma rację, że o to chodzi, ale nie mieści mi się to w głowie, bo moja głowa nie wie JAK to działa... ;)






-----------------------------------
* ©2011 InfiniteSupply.Org Można rozpowszechniać w celach niezarobkowych pod warunkiem umieszczenia tej informacji. Podziel się tym z przyjaciółmi!

7 czerwca 2011

Jesteś

Jesteś

Jesteś mą tęsknotą,
Mą miłością jesteś,
Mą nadzieją.

Jesteś dla mnie bólem,
W boku cierniem,
Moim trudem,

Mrok ukrywa Ciebie,
Ty sam Światłem jesteś.
Tobie zaufałam...

Panie, niech się nie zawiodę...

2 czerwca 2011

Brakujący element układanki

Rozmawiałam ostatnio z G. na temat niewiary, a raczej wiary-niewiary. To taki dziwny stan u wieloletnich wierzących, wywołany brakiem przychodzącej odpowiedzi... wierzysz, że Bóg się troszczy, ba, WIESZ, że odpowiada na modlitwy i... nic się nie dzieje. Dni, miesiące i lata mijają na trwaniu, zmaganiu się; po modlitwie często nawet masz odczucie, że Bóg wysłuchał i... nic się nie dzieje. Pożyczasz kolejne pieniądze, łykasz kolejne leki, znosisz kolejną awanturę czy upokarzającą wywiadówkę i... nic się nie dzieje.
I rośnie w człowieku, obok wiary, rodzaj bezsilności, niemocy, niemożności.

Otóż w trakcie rozmowy pojawiły się w mojej głowie 4 słowa: "ten, który powstrzymuje objawienie", a następnie śmignęły wersety o wierze, mocy i powstrzymywaniu. Nagle oświeciło mnie - kilka elementów układanki zaczęło do siebie pasować. Wygląda to mniej więcej tak:

Jezus mówił do saduceuszy: "błądzicie, nie znając pism i mocy Bożej"; Paweł pisał w jednym miejscu, że wiara rodzi się ze słuchania słowa, a w drugim, że zasadza się na mocy Bożej. Mamy więc jakby dwie nogi, jedna z nich to słuchanie (czytanie, rozważanie itp.) Słowa, druga, to moc Boża. Jedna zależy od nas (z Bożą pomocą), druga zależy od Boga (z naszą "pomocą").

Dalej, Biblia mówi, że bez objawienia lud się rozprzęga (ginie, w zależności od tłumaczenia). Przykładem działania objawienia jest to, co zrobił Eliasz na górze Karmel z prorokami Baala, czy Mojżesz przed faraonem. Oni nie poszli, bo mieli ochotę komuś utrzeć nosa, ale dlatego, że mieli takie objawienie. Wiedzieli gdzie mają pójść i co zrobić. I dopiero kiedy wykonali Boskie polecenie, przychodziła moc.

Dalej, Biblia także mówi o "tym, który powstrzymuje". Daniel, widząc, że mija 70 zapowiedzianych lat niewoli babilońskiej, woła do Boga przez trzy tygodnie. 21 dnia widzi anioła, który informuje go o tym, że został co prawda wysłany z odpowiedzią już pierwszego dnia, ale był ktoś, kto mu się sprzeciwiał i musiał z nim stoczyć walkę.

Reasumując: objawienie jest kluczem do zadziałania Bożej mocy - tak więc powstrzymanie objawienia, jest kluczem do sukcesu wroga (zresztą jest to stara, wojenna strategia - odciąć zaopatrzenie dla wojsk...).
Sposobem na przejście jest "przepieranie". Polega ono na stawaniu na Słowie i ogłaszaniu, że w Jezusie Chrystusie jesteśmy synami Najwyższego, Boska opieka, pomoc czy zaopatrzenie są naszym prawnie zagwarantowanym dziedzictwem; wołaniu do Boga o to, aby zwalił nad naszym życiem i nad Polską (ona również jest naszym dziedzictwem, skoro jesteśmy Polakami :D ) "tego który powstrzymuje objawienie", kimkolwiek by nie był...

1 czerwca 2011

Krzyż

Chip Brogden

"Lecz więcej jeszcze, wszystko uznaję za szkodę. . . żeby poznać go i doznać mocy zmartwychwstania jego, i uczestniczyć w cierpieniach jego, stając się podobnym do niego w jego śmierci" (Flp. 3:8, 10).

Uczeń Chrystusa to nie ktoś, kto pojmuje umysłem ideę ukrzyżowania Chrystusa, ani ktoś, kto zwyczajnie czyta i akceptuje historyczny zapisy ukrzyżowania. Uczniem Jezusa jest ten, kto wchodzi w doświadczenie Krzyża i osobiście jest z nim zaznajomiony. Wziął swój własny Krzyż i idzie śladami Chrystusa.

Główny cel działa Krzyża został osiągnięty, gdy Chrystus został ukrzyżowany; dalsze cele są dzieła Krzyża osiąga się wtedy, gdy każdego dnie wyrzekam się siebie i biorę mój Krzyż i idę za Nim. Jego działo na Krzyżu jest skończone i doskonałe, moje dzieło przez Krzyż trwa stale. Dzięki Krzyżowi, który On niósł zostało osiągnięte dzieło zbawienia, dzięki Krzyżowi, który ja niosę, osiąga się dzieło duchowej dojrzałości.


Coś do mnie dotarło właśnie… krzyż nie jest cierpliwym znoszeniem cierpienia jakie Bóg na nas zesłał. Jest zgodą na pójście całkowicie (aż do końca, aż do możliwej śmierci…) w duchu przeciwnym do ducha tego świata. Między innymi, jest więc wyrzeczeniem się słusznie należnych praw… Na dodatek nie robimy tego jako okradani biedacy, ale jako posiadający wiele zwycięzcy…
Większego idiotyzmu Świat nie słyszał! Ani większej Mądrości…

27 maja 2011

Ku przestrodze i wyjaśnieniu ;)

Ubawiła mnie ta historia:

Nie ludziom staram się podobać, lecz Bogu (Gal. 1:10).

Chłopiec jechał na osiołku, a mężczyzna szedł piechotę. Gdy szli, pewni ludzie stwierdzili, że to wstyd, aby chłopiec jechał, każąc starszemu panu chodzić, więc ten mężczyzna i chłopiec pomyśleli, że może to i racja, i zamienili się.

Jakiś czas później minęli grupę ludzi, którzy zauważyli: Co za wstyd, żeby ten człowiek zmuszał małego chłopca do chodzenia . Wtedy postanowili, że obaj będą szli!

Znowu mijali ludzie, którzy stwierdzili, że to głupota, aby iść na piechotę, gdy mają doskonałego osiołka, na którym można by jechać, dosiedli więc go razem.

Gdy kolejna grupa ludzi stwierdziła, że to wstyd, aby zmuszać biednego małego osiołka do dźwigania tak wielkiego ciężaru. Chłopiec i mężczyzna pomyśleli, że może mają rację, więc zdecydowali się na to, aby osiołka nieść.

Gdy przechodzili przez most, osiołek wymknął się im z rąk, wpadł do rzeki i utonął.

źródło: poznajpana.pl

25 marca 2011

Rozmawiając z Bogiem... Nihil novi sub soli...

Łk 24;25
25 Na to On rzekł do nich: «O nierozumni, jak nieskore są wasze serca do wierzenia we wszystko, co powiedzieli prorocy!


No cóż... niestety jestem nierozumna i nieskorego serca. Ja i mój naród...
I my, jak Izraelici, długo czekaliśmy na zbawienie.
I my, jak Izraelici, mieliśmy swoje oczekiwania co do tego, JAK wypełnią się Twoje obietnice.
I my, jak Izraelici, przeżyliśmy totalną klęskę, w której umarło wszystko ("a myśmy się spodziewali..."w. 21).
I nam, jak im, niektórzy opowiadali rzeczy niemożliwe przecież... lecz sami widzieliśmy śmierć naszych spodziewań. Sami zatoczyliśmy kamienny blok na grobie.

I nam, jak im, objaw się Panie! Zbaw nas od naszej "mądrości" i wypalenia...

3 lutego 2011

Gdy sam Bóg nie wystarczy

God “in” Himself is enough. God “by” Himself is not. We need one another.

Nigdy nie otrzymamy bezpośrednio od Boga łaski i mocy do życia, które dla nas przewidział, a które mamy otrzymać pośrednio przez Jego Ciało. Modlitwa, post, krzyki, skoki, bieganie, deklaracje, śpiew, uwielbienie, wstawiennictwo, proroctwo,… wypisz wymaluj, co chcesz,… to wszystko są nieskuteczne sposoby na odebranie Bożej dobroci z niebios, jeśli On przewiedział, że ma się to odbyć inaczej. Pewna forma chrześcijaństwa mistycznego i pseudo duchowego, która zawsze szuka i ma nadzieję na otrzymanie czegoś z nieba zwodzi miliony.
Duch Święty został dany w Dniu Zielonych Świąt i nigdy już tam nie wrócił. Nie ukrywa się. Chrystus jest tutaj, w ‘jedni drugim’. Zamiast uczyć okultystycznych technik mistycyzmu (seminaria „jak uzyskać dostęp do nieba”), potrzebujemy ludzi, którzy będą uczyć w jaki sposób uzyskać dostęp do mocy, która jest przed ich nosami, co tydzień… w ich braciach i siostrach. Och, ależ to jest zbyt ziemskie, to nie iskrzy się, nie skwierczy, nie ma katharsis, nie ma pobudzenia.
Jeśli chodzi o twoje zaopatrzenie to nie patrz wyłącznie na Jezusa w niebie. Twoje zaopatrzenie prawdopodobnie jest w Nim, w osobie, którą znasz,… a może tu właśnie jest problem. Ze względu na powszechnie uznany sposób spotykania się tak naprawdę nikogo blisko nie znamy. Dopóki jesteśmy zadowoleni z posiadania klasy religijnych zawodowców i artystów estradowych karmiących nasze religijne uzależnienie od uwielbień i kazań, wyznawane przez nas pragnienie „przebudzenia” jest skierowane w niewłaściwą stronę i irracjonalne.
Już otrzymaliśmy WSZYSTKO, co jest potrzebne do życia i pobożności. Nie potrzebujemy otwierać niebieski portali, musimy otworzyć ziemskie serca. Skarb jest obecny,… nie przychodzi,… jest obecny w ZIEMSKICH naczyniach. Wyschnięte serca i tłuste notatniki ze Szkół Biblijnych to złe połączenie i pewna formuła, żeby niczego nie osiągnąć, nikogo nie dotknąć, będąc równocześnie pod wrażeniem własnej duchowości, która nie jest nią w ogóle, lecz jest bałwochwalczym zwiedzeniem.
Trzeba skończyć ze wszystkimi napompowanymi gadkami o tym jakie to „prorocze” a tamto „apostolskie”. Trzeba to połączyć. Zamknijcie notatniki, przestańcie śpiewać, zostawcie te nie-wcielone modlitwy 1). Dość już proroctw o tym, jak to Bóg zamierza zrobić coś tajemniczego w przyszłości i jak świetnie idzie wam teraz. Zrezygnujcie z niektórych spotkań. Spróbujcie dotknąć życia ludzi. Możecie przeżyć zdumienie tym, jak łatwo jest osiągalne zmartwychwstałe życie Pana i jak łatwo przekazywalne, tym jak wielkim Bogiem JEST dzisiaj, a nie BĘDZIE jutro.
Kochanie Boga i innych, chodzenia jako żywi umarli mężczyźni i kobiety nie jest skomplikowane. Jest kosztowne. Zajmijmy się tym.
_______________________
1)Nie-wcielone modlitwy to modlitwy, które proszącego nic nie kosztują. Na przykład: wspaniale jest modlić się, powiedzmy, o aborcję. Jeśli jednak nie jesteś gotów pomóc samotnej matce dając jej żywności, adoptować dziecko czy przyjąć samotną matkę do swego domu, udzielić znaczącego finansowego wsparcia zmagającej się samotnej matce to twoje modlitwy są jak miedź brzęcząca. Bóg w ciele jest streszczeniem/żywym przykładem tego, co znaczy „zaangażuj się”. Wcielenie, a nie nieskończone modlitwy, jest istotą biblijnego chrześcijaństwa. Jeśli kajak nie ma wpaść w kręcenie się w kółko to trzeba wiosłować z obu stron: modlitwa i działanie.
Copyright 2011 Dr. Stephen R. Crosby www.drstevecrosby.wordpress.com. Udziela się zgody na kopiowanie, przekazywanie czy dystrybucję tego artykułu pod warunkiem, że ta informacja o prawach autorskich będzie znajdować się na wszystkich kopiach, duplikatach i referencjach.