CLICK HERE FOR FREE BLOGGER TEMPLATES, LINK BUTTONS AND MORE! »

2 września 2013

Z pamiętnika nawiedzonej inaczej... Przesłanie o Seforze

Od 26 lat zapisuję niektóre spotkania,  pyskówki (no cóż... świątobliwa to ja jestem jedynie w Jezusie, w sobie, to raczej: świątobliwa inaczej... ;) ), rozmowy (nie zawsze się awanturuję...) z Bogiem, a także niezliczone pytania do Niego(urodziłam się z nieuleczalną potrzebą zrozumienia o co Bogu chodzi... tak, tak, możecie mi współczuć, ja sobie też współczuję... :D) i odpowiedzi, których udzielał nader hojnie, biorąc pod uwagę ilość zapisanego przeze mnie papieru :). Postanowiłam podzielić się niektórymi zapiskami, ponieważ zauważyłam, że spora ilość ludzi sprowadza modlitwę do walki duchowej lub (i) świątobliwych formułek a zapomina, że jedyne o co chodzi, to o relację. Prawdziwa relacja wymaga uczciwości. Nie zakładamy masek. Udawanie przed Stwórcą jest równie śmieszne i żałosne jak udawanie przed aparatem rentgenowskim. Sprawdziłam! ;)

Dziś, z okazji setnego postu pierwszy zapisek z 11.08.2006r.


"Powołanie" str 126

"Musisz wrócić z przesłaniem o Seforze:

Nadchodzi czas, w którym nie zamieszkam wśród tych, którzy pragną być zaliczeni w poczet moich ludzi a nie obrzezali własnego serca. Musisz ostrzec ich przed moim gniewem..."

No cóż... obrzezanie polegało na nacięciu, lub odcięciu napletka - fałdu skóry chroniącego najbardziej unerwiony (czyli najbardziej wrażliwy) narząd w ciele mężczyzny.
Czy obrzezanie serca może polegać na zdarciu czy odcięciu ochrony jaką zakładamy na serce??? I udostępnieniu Bogu możliwości wkładania palców w najbardziej wrażliwe miejsca, chronione przez nas od niepamiętnych czasów???
No cóż, przynajmniej w moim przypadku jest to wysoce prawdopodobne...
Tylko, Panie, jak mam to zrobić? Jak zedrzeć tę osłonę???
Boże, ja się zgadzam. Tnij!!

Dopisek z 17.08 - To dziwne, ale wystarczyło się zgodzić. 2 dni później po raz pierwszy chyba w życiu poczułam, jak bardzo jestem krucha w środku - a ja miałam siebie za rozpędzoną lokomotywę... :D