CLICK HERE FOR FREE BLOGGER TEMPLATES, LINK BUTTONS AND MORE! »

18 czerwca 2012

Synowi...

W sobotę skończyłbyś 29 lat. Pewnie nie byłoby nam tak różowo, jak sobie marzą młode mamy... Dziś jesteś w moim sercu o wiele bardziej, głębiej niż lata temu...


Sławiącemu Miłość...*

Jak meteoryt przemknąłeś przez życie moje
Przez chwilę błyszcząc jak gwiazda z nieba,
Jak zapowiedź spełnienia marzeń...
I jako gwiazda spadająca na ziemię
Twoja śmierć z hukiem rozorała skorupę
Mej niezachwianej pewności, że dam sobie radę...

Poszarpane brzegi ran, jak niedostępne i dzikie kaniony
Odstraszały ludzi...
Mówili: Tu nic nie wyrośnie...

Nawet ja sama wzgardziłam sobą...

Minęły 22 lata.
Straszliwy krater wypełnił się krystaliczną wodą
Wypływającą z podziemnych źródeł
Które odsłonił wybuch...

Brzegi krateru i jego okolice
Porosły bujnie zielenią.
W jej cieniu schronienie znajduje
Wielu uciekających przed drapieżnikami...
Obmywając swoje rany w wodzie
Wypływającej z krateru,
Porzucają swój strach
I wypełniają serca wiarą
A dusze nadzieją...

Twoje życie i Twoja śmierć nie były daremne:
Tak, jak tego pragnęłam,
Przyniosłeś mi Życie i Miłość w darze, synku...
Choć inaczej, niż myślałam...

A ci, którzy dawniej rzucali swoje kamienie
Wciąż mówią: czy może pochodzić z niej coś dobrego...?
                                                                  14 lipca 2005
------------------------------------------------------------
* Miłosław - sławiący miłość

14 czerwca 2012

Jak się czuje Bóg II...

 Spędziłam ostatnio kilka tygodni z grupą przyjaciół. Mimo sporych różnic wiekowych (między 23 a 50 wiosen) mamy wspólny ulubiony temat rozmów: On :D
Spędziliśmy mnóstwo czasu dyskutując, opowiadając sobie o doświadczeniach, przeżyciach, modląc się o siebie nawzajem, ścierając się (a jakże, każde z nas to niezłe indywiduum :P), szukając Boga w każdy możliwy sposób, gotując najprostsze i najwymyślniejsze potrawy (jedynie nie było homarów w sosie truflowym :D), spożywając wieczerzę, wielbiąc, tańcząc przed Nim, śpiewając, zaśmiewając się z głupot i płacząc z trudu...
Kilka tekstów z przebywania w Jego obecności zostało nagranych. Jakość nagrania jest fatalna, ale treść dotknęła mnie na tyle, że spisałam ją i pomyślałam, że nie jest ona tylko dla nas... Może i Was dotknie i da do myślenia???


Mam dla Ciebie mnóstwo słów,
Mam nieskończoną ilość ich.
Każdego dnia, podaruję jedno z nich,
Podaruję tobie jedno z nich…

Mam dla ciebie mnóstwo słów,
Nabrzmiałe moim sercem są.
Mam dla ciebie mnóstwo słów,
Jak kawałki serca mego u twych stóp będę kładł.

Mam dla ciebie mnóstwo słów,
Część z nich mówi o miłości mej,
Część z nich mówi o sercu mym;
Proszę poznaj mnie…

U twych stóp kładę serce moje,
Kawałek po kawałku i będę czekać,
Aż w całość złożysz je...
U twych stóp kładę serce moje,
Kawałek po kawałku i czekam,
Aż w całość złożysz je…
Aż poznasz mnie, poznasz mnie, poznasz mnie…

Mam dla ciebie mnóstwo słów,
Niektóre nabrzmiałe bólem są.
Kładę je u twoich stóp,
Byś pocieszyła serce me…

Mam dla ciebie mnóstwo słów,
Proszę, zadaj sobie trud
By zachować wszystkie je,
By z wszystkich ułożyć  całe serce me.

Dzień po dniu, pod stopy twoje będę kładł,
To co najcenniejsze we mnie jest.
Dzień po dniu, przed stopy twoje będę kładł
To, co najcenniejsze mam – serce moje
U twych stóp będę kładł.

Różne słowa, różne stany, różne rzeczy,
W całość razem poskładamy – o mnie rzekną ci…
Poznaj mnie, poznaj mnie, poznaj…

10 czerwca 2012

Jak się czuje Bóg...

Właściwie takie pytanie wydaje się pozbawione sensu ze względu na proporcje ;) Jednakże chodzą za mną pewne myśli, obrazy i nie jestem już taka pewna tej bezsensowności...

Kochamy Go za to, że jest, za bezpieczeństwo, które nam daje, za pomoc w trudnych sytuacjach, za mądrość, głębię; za to, że pozwala nam uczestniczyć w rzeczach i sprawach do których nie mielibyśmy dostępu bez Niego, ba, nie wiedzielibyśmy, że w ogóle istnieją :)

Podziwiamy Jego możliwości, Jego mądrość, wiedzę, moc, dobroć czy surowość... niektórzy idą krok dalej i są gotowi otworzyć serca, by opowiedzieć Mu o najtajniejszych szczegółach swojego życia...

Bóg jest dla większości z nas niczym dostojny profesor: spijamy mądrość z jego ust, pozwalamy się korygować, podziwiamy mistrza, przychodzimy sumiennie na wykłady i... wychodzimy szczęśliwi, że możemy uczestniczyć w tak niesamowitym wydarzeniu... Profesor zostaje sam w pustej auli, ponieważ jego autorytet przysłonił studentom fakt, że jest osobą która, choć chętnie dzieli się tym co ma z potrzebującymi,to jednocześnie nie przestaje być OSOBĄ, która tęskni do tego aby ją ktoś zechciał odnaleźć, pokochać, zobaczyć, zrozumieć, smakować, doświadczać, z całym bogactwem jej uczuć, pragnień, bólów czy radości...

Pokochać Osobę...