CLICK HERE FOR FREE BLOGGER TEMPLATES, LINK BUTTONS AND MORE! »

31 grudnia 2015

Cytat... Znać Jezusa...

"Znam wielu takich, którzy posługują się imieniem Jezus, a nie są wolni. Tak naprawdę niektórzy z nich są najbardziej zniewolonymi ludźmi jakich znam. Myślę, że każdy przypadek jest inny. Jest jednak wielu takich, którzy znają Jego imię, ale nie znają Jego samego. Zamiast przychodzić bliżej do Pana, oglądać Go takim, jakim jest, doświadczać przemiany, starają się upodobnić go do siebie samych.
Znać imię Jezus, to coś więcej niż tylko umieć je wypowiedzieć czy napisać. To poznać Kim On jest naprawdę. Stąd właśnie wywodzi się prawdziwa wiara." 
                                                                                                    Rick Joyner "Powołanie"

24 grudnia 2015

Zamiast życzeń...

...świątecznych, życzenia wolności od lęku spowodowanego zastraszeniem...





12 grudnia 2015

Cytat...

"Dojrzałość duchowa zawsze określana jest względem chęci poświęcenia swoich własnych pragnień dla dobra Królestwa i ze względu na miłość innych.
Droga która wymaga od nas najwięcej poświęcenia zawsze prowadzi na najwyższy poziom..."
                                                                                               R. Joyner "Ostatnia bitwa"

25 listopada 2015

No cóż...

... ponoć posłuszeństwo jest ważniejsze niż widzenie sensu, więc czas wziąć wirtualny długopis w rękę i wrócić do pisania.
Na rozruch będzie o Bożym poczuciu humoru...
Większość z nas nie ma zielonego pojęcia o tym, że poczucie humoru jest cechą osobowości Boga. Dla mnie samej było to odkrycie co najmniej dziesięciolecia, jak nie bardziej... Religijny obraz wiecznie rozgniewanego lub zasmuconego Boga wisi w kościelnym "powietrzu" jak smog nad Krakowem. Nie trzeba o nim mówić, nie trzeba go widzieć - świadczy sam o sobie niszcząc układ oddechowy u dzieci i starców, czyli najsłabszych.
Mimo iż nie "urodziłam się" w żadnym kościele, a więc startowałam z ciut mniejszym bagażem religijnych nawyków, ten obraz jak smog wciskał się w każde nauczanie czy poradę, bez względu na dobre chęci księży, pastorów, czy też zwykłych wierzących. Po latach żmudnego przebijania się przez smog, kiedy pierwszy raz zaczerpnęłam świeższego powietrza jakim był dowcip zrobiony mi przez Boga, moją pierwszą reakcją było przekonanie, że chyba jestem zwiedziona (skądinąd serdeczne gratulacje dla wszystkich nauczycieli: tak nauczać aby wszystko co inne, było samo w sobie dowodem na zwiedzenie ;) ). Mimo, że sama mam przerośnięte poczucie humoru, obraz Boga który żartuje i robi dowcipy był nie do przyjęcia. Wstrząs był dla mnie tak duży, że dziś nie pamiętam samego żartu, za to świetnie pamiętam huk walącego się muru w mojej głowie :)))
Jezus powiedział: sto domów, stu braci, sto pól, pośród prześladowań. Z własnego doświadczenia dodałabym również: sto Bożych żartów pomiędzy prześladowaniami a nawet w trakcie...

Oto jedna z sytuacji które pamiętam:

Córka (w trakcie poddawania jakiegoś problemu Bogu) do syna:
- powiedz mamie, że umieram w tym miejscu...
Syn do córki:
- to jak już umrzesz, to daj znać...

Długo nie mogłam złapać oddechu ze śmiechu :)))))

Często jest tak, że ten żart czy to słowny, czy splot wydarzeń, czy objawienie, jest tylko dla ciebie, tylko między wami, tzn. wynika z relacji jaką masz z Bogiem i nie da się przekazać innym (czasem wtedy można intensywnie odczuć wyznanie miłości i intymność płynącą od Niego). No bo jak przekazać innym moment, w którym podczas czytania najbardziej przerażającej chrześcijan księgi jaką jest księga Hioba, nagle masz wrażenie, że widzisz Boga stojącego przed Hiobem, łapiącego się pod boki, nachylającego się nad nim i mówiącego głosem nabrzmiałym od pękania z dumy z takiego syna; udającego groźne mówienie: "Któż tu zaciemnić chce zamiar słowami nierozumnymi? (3) Przepasz no biodra jak mocarz! Będę cię pytał - pouczysz Mnie..."
Kiedy już pozbierałam szczękę z podłogi zobaczyłam, że zniknęło przerażenie jakie zawsze towarzyszyło mi, kiedy czytałam Hioba: przestałam się bać, że tą księgą Bóg usprawiedliwia zsyłanie męki na chrześcijan, w tym na mnie (tak, tak, to jedna z bzdur w które uwierzyłam dzięki chrześcijanom... było ich więcej ;) ). Zobaczyłam, że nawet jeśli Bóg na pewne rzeczy przyzwala, to jednocześnie taka osoba jest Mu bliska, szczególnie jeśli nie podda się praniu mózgu, jakie fundują mu najbliżsi wierzący(patrz przyjaciele i żona).
Od tamtej pory Księga Hioba wywołuje uśmiech w moim sercu... Przestała być księgą Boga mogącego człowiekowi zrobić wszystko a stała się świadectwem przyjaźni i współpracy. No i jest jedyną bodajże księgą, gdzie Bóg jasno wyraził co myśli o tzw "świątobliwym gadaniu" - przeczytajcie wszystko, co powiedzieli przyjaciele Hioba w kontekście słów Boga: "Zapłonąłem gniewem na ciebie i na dwóch przyjaciół twoich, bo nie mówiliście o Mnie prawdy, jak sługa mój, Hiob".









14 sierpnia 2014

The Miracle Workers...

Ostatnio, po raz kolejny, oglądałam film pod polskim tytułem: "Cudotwórczyni". Wcześniej był on dla mnie genialną ilustracją współdziałania duchów Achaba i Jezabel. Ale tym razem poraziło mnie zupełnie co innego. Dosłownie poraziło...
Film opowiada historię niewidomej i głuchoniemej Helen Keller oraz jej niedowidzącej nauczycielki Ms. Anny Mansfield Sullivan. A dokładniej opowiada o walce o przebudzenie Helen. Anna nie przebiera w środkach, pozostając jakimś cudem w ramach swojego autorytetu (Hellen jest córką generała, bogatego plantatora, zaś Anna, jest sierotą nie znającą swoich rodziców, ubogą absolwentką szkoły dla niewidomych, a więc jest na poziomie niewiele wyższym niż służąca). Walczy ze ślepotą wydawałoby się widzących rodziców, złośliwością brata Hellen oraz z samą dziewczynką -przypominającą wcieloną Jezabel ;)...
To, co mną wstrząsnęło, to niezwykłe podobieństwo tej historii do tego, co ma miejsce w kościele:

1. Rodzice - Autorytety kościelne opiekujące się narodzonymi na nowo... Opierający się na swoich dokonaniach, swojej wiedzy, swoich bogactwach i swoim "współczuciu", przekonani o boskim prawie do władzy nad wiarą "maluczkich", nazywając to służbą... 

2. Brat Helen -  mające mądrość i serce młode pokolenie wierzących, jednocześnie rozgoryczone, cyniczne z powodu niemożności porozumienia z "wszechwiedzącymi" autorytetami...

3. Anna - wysłannicy Boga, mający autorytet dany od Boga oraz ponadnaturalną mądrość i wizję, nie rozpoznawani przez autorytety z powodu nie posiadania własnych dokonań, wiedzy, bogactw i "współczucia", lekceważeni z powodu widocznych braków (kłopoty ze wzrokiem, brak magisterek czy doktoratów, niekonwencjonalne postępowanie...)

4. Helen- większość nas przypomina po "nawróceniu" właśnie Helen: ślepi, głusi, nie mogący wyrazić co czujemy, rozkapryszeni, manipulujący i kontrolujący, domagający się słodyczy - wręcz łakomi na przyjemności, kłamcy, plotkarze, oszczercy, nienawidzący Boga, zuchwali, pyszni, chełpliwi, w tym, co złe - pomysłowi, rodzicom nieposłuszni... Jak faryzeusze z Jezusem walczymy zaciekle z tymi, którzy nam się sprzeciwiają, wskazując drogę uśmiercania starego człowieka, biegniemy do religijnych autorytetów głaszczących nas po główce i wzruszających się naszą tragiczną historią, wybaczających nam grzechy które i tak za chwilę popełnimy, bo nic innego w zamian prócz przebaczenia dla nas nie mają...

5. Służba i niewolnicy - część kościoła zniewolona poddańczo przez autorytety, przypominająca Izrael w Egipcie: wiedzą, że Bóg gdzieś jest, mają panów, którzy im mówią co mają robić i dostają w zamian "opiekę"...

Smutek przeplata się we mnie z nadzieją...


16 lutego 2014

Z pamiętnika nawiedzonej inaczej... Potrzebuję Ciebie...

Pieśń prorocza z grudnia 2009 roku:

Potrzebuję Ciebie...

Ziemia jest pełna moich starań lecz jej to nie zmienia.
Ziemia jest pełna moich planów, które nie działają,
Ziemia jest pełna moich nabożeństw
                                          I tylko nie ma Ciebie...

Potrzebuję Ciebie, potrzebuję Ciebie, potrzebuję Ciebie...

Dla prostytutki mam dziesięć przykazań,
Dla tego, który nie ma nóg, mam wiele wersetów,
Dla ubogiej wdowy, co straciła syna mam teksty o poddaniu
                                           I tylko nie mam Ciebie....

Potrzebuję Ciebie, potrzebuję Ciebie, potrzebuję Ciebie....

Proszę, niech już nigdy nie wybiegam przed Ciebie
Daj, bym nie zbawiał świata w Twoim Imieniu własnymi siłami
Daj, abym był głodny Ciebie, nie nasycając siebie czymkolwiek innym
                                          Daj mi to, czego pragnę:

Potrzebuję Ciebie, potrzebuję Ciebie, potrzebuję CIEBIE!!!!!                    

27 października 2013

Z pamiętnika nawiedzonej inaczej... Spotkanie...

Kolejny wpis z "dziennika pokładowego", tym razem z czerwca 2000 roku. Natknęłam się na niego i przeszył mnie...
Nigdy nie rozumiałam ludzi pragnących być jeszcze raz młodymi (pewnie dlatego, że sama byłam młoda ;) ) - ziemia jawiła mi się od dzieciństwa kolonią karną o zaostrzonym rygorze i bezdenną głupotą wydawało mi się chcieć przeżyć tu życie raz jeszcze. Ale kiedy czytałam to, co Bóg do mnie mówił 13 lat temu, CHCIAŁABYM MÓC przeżyć owe 13 lat z dzisiejszym zrozumieniem Jego wołania...
Starzeję się?? ;)
PS. Wybaczcie intymność tekstu, ale nie chciałam ingerować...


- Ojcze, tak bym chciała powrócić o pierwszej miłości, o pierwszego zachwytu Tobą, Jezusem. Chciałabym znów zapomnieć o wszystkim i spędzać czas z Tobą, z Wami…
Tęsknię…

- I Ja tęsknię… za tobą, za twoim sercem, za ufnością…
Ufałaś Mi jak dziecko, pamiętasz?

- Pamiętam. Chcę tego znów. Ale już na zawsze!
Tylko z Tobą jest możliwe WSZYSTKO.
A ja lubię „wszystko”…
Lubię być z Tobą.
Lubię Twoją CISZĘ.
Lubię odnajdywać Ciebie w różnych miejscach.
Lubię wielbić Twój ogrom…
Lubię nasłuchiwać Twój Głos, Twój szelest.
Lubię Ciebie.
Lubię Twoje dzieła.
Te głośne i te ciche.
Te wielkie i te małe.
Fascynuje mnie Twoje piękno.
PIĘKNO.
Fascynuje mnie Twoje słowo we wszystkich „wcieleniach” ;)
Wiesz, że nie mam już nic do zaoferowania?

- „… to, co cenne, bez tego, co pospolite…”
Ofiaruj Mi, ofiaruj Mi, ofiaruj Mi pierwociny, pierwociny wszystkiego, ofiaruj Mi, ofiaruj Mi, nie żałuj, nie powstrzymuj, nie żałuj, nie żałuj, nie obawiaj się, nie skąp, nie żałuj, nie żałuj, nie żałuj; rzeczy tego świata przemijają, nie zostają, nie mają wartości, nie karmią, nie są skarbem, JA JESTEM SKARBEM, JA JESTEM PERŁĄ. SPRZEDAJ WSZYSTKO, CO MASZ, SPRZEDAJ, KUP PERŁĘ, KUP PERŁĘ, KUP PERŁĘ, KUP PERŁĘ, KUP PERŁĘ, NIE ŻAŁUJ, NIE ŻAŁUJ, NIE ŻAŁUJ…

17 października 2013

Cytat

Ubawił mnie ten cytat i zmusił do kiwania głową jak porcelanowy Chińczyk:

Nigdy nie kłóć się z głupcem. Zniżysz się do jego poziomu, a wtedy okaże
się, że na tym poziomie to on ma dużo większe doświadczenie... (Autor nieznany)