W sobotę skończyłbyś 29 lat. Pewnie nie byłoby nam tak różowo, jak sobie marzą młode mamy... Dziś jesteś w moim sercu o wiele bardziej, głębiej niż lata temu...
Sławiącemu Miłość...*
Jak meteoryt przemknąłeś przez życie moje
Przez chwilę błyszcząc jak gwiazda z nieba,
Jak zapowiedź spełnienia marzeń...
I jako gwiazda spadająca na ziemię
Twoja śmierć z hukiem rozorała skorupę
Mej niezachwianej pewności, że dam sobie radę...
Poszarpane brzegi ran, jak niedostępne i dzikie kaniony
Odstraszały ludzi...
Mówili: Tu nic nie wyrośnie...
Nawet ja sama wzgardziłam sobą...
Minęły 22 lata.
Straszliwy krater wypełnił się krystaliczną wodą
Wypływającą z podziemnych źródeł
Które odsłonił wybuch...
Brzegi krateru i jego okolice
Porosły bujnie zielenią.
W jej cieniu schronienie znajduje
Wielu uciekających przed drapieżnikami...
Obmywając swoje rany w wodzie
Wypływającej z krateru,
Porzucają swój strach
I wypełniają serca wiarą
A dusze nadzieją...
Twoje życie i Twoja śmierć nie były daremne:
Tak, jak tego pragnęłam,
Przyniosłeś mi Życie i Miłość w darze, synku...
Choć inaczej, niż myślałam...
A ci, którzy dawniej rzucali swoje kamienie
Wciąż mówią: czy może pochodzić z niej coś dobrego...?
14 lipca 2005
------------------------------------------------------------
* Miłosław - sławiący miłość
18 czerwca 2012
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Pięknie to napisałaś.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Miło Cię widzieć :)
OdpowiedzUsuń